Lucy
Ranem obudziłam się nadal zmęczona. Chciałam spać, ale Lisa krzyczała nad moją głową, ciągnąc mnie za rękę. Uśmiechnęłam się do przyjaciółki, wstając z łóżka.- Dylan był wczoraj ŚWIETNY!- powiedziała podekscytowana.
- Mówiłaś mi już wczoraj.- przypomniałam jej z uśmiechem. Na razie nie mówiłam Lisie, że Dylan miał okazję sprzątać ze mną stołówkę.
- Żałuj, że cię nie było.- powiedziała zaraz potem. Po tych słowach podeszłam do szafy, wyciągając z niej moją ulubioną niebieską sukienkę. Podobno pasowała mi do koloru oczu, i świetnie kontrastowała z brązowymi włosami. Spojrzałam na siebie w lustrze. Lekko przekrzywiłam głowę, zastanawiając się jak się uczesać. Postanowiłam, że po prostu podepnę wsuwką pasemko z jednej strony. Kiedy już się uszykowałam, razem z Lisą ruszyłyśmy na śniadanie. Jedną wadą tego obozu było to, że poranne danie było podawane za szybko. Szłyśmy wąską ścieżką nucąc sobie naszą ulubioną piosenkę z dzieciństwa. Kiedy doszłyśmy do stołówki, zajęłam już inne miejsce. Gdyby ta wredna blondyna nie była córką organizatorki nie ustąpiłabym tak łatwo. Dzisiaj na śniadanie zjadłam dosyć dobre kanapki z szynką i serem. Zaraz po posiłku miały odbyć się pierwsze zajęcia ze śpiewu. Byłam strasznie zadowolona, bo właśnie dlatego przyjechałam na ten obóz. Żeby się kształcić, zdobyć nowe umiejętności.
Razem z Lisą poszłyśmy na salę, w której za 5 minut zaczynały się lekcje. Paru uczniów już siedziało na ziemi, klaszcząc i śpiewając wesoło. My natomiast usiadłyśmy pod ścianą wsłuchując się w muzykę. Kiedy już wszyscy się zebrali, a pani nauczycielka weszła do sali wszyscy się uciszyli, ale i tak można usłyszeć było śmiechy.
- Witam! Jestem pani Dolores.- kobieta uśmiechnęła się. Była szczupłą brunetką z kręconymi włosami. Miała na sobie białe spodnie, korki i jasny top. Lekcje były naprawdę świetne. Ćwiczyliśmy tonację głosów, tworząc mały chórek. Poznałam też parę nowych osób takich jak Patricia, Eddie czy Isaac. Byli naprawdę fajni, no i oczywiście umieliśmy znaleźć wspólny język, którym była muzyka.- Chciałabym abyście zaczęli się przygotowywać do wielkiego finału na koniec obozu.- powiedziała pani D. na koniec lekcji. Postanowiłam, że będę śpiewać sama, gdyż Lisa i tak znalazła już sobie grupkę osób. Ale jaka piosenka? Było ich naprawdę wiele, których mi się podobało.- Może ktoś chce coś zaprezentować przed klasą?- nauczycielka zapytała wesoło. Patricia i Eddie od razu się zgłosili śpiewając wesołą piosenkę w duecie. Po zakończeniu pani Dolores spojrzała na mnie.- Hm...ciebie nigdy tutaj nie widziałam. Może coś zaśpiewasz?- zapytała. Poczułam jak moje dłonie zaczynają się pocić. Wzięłam mikrofon od Patrici przełykając głośno ślinę. Zaśpiewałam najbardziej znaną piosenkę mi na świecie "Start of time" Gabrielle Aplin. Jednak w środku pomyliły mi się słowa i totalnie zatkało mnie podczas drugiej zwrotki. Słysząc śmiechy innych, wybiegłam z sali do ćwiczeń. To było najgorsze upokorzenie w życiu.
Dylan
Jeszcze nigdy się tak nie czułem. Po raz pierwszy nie mogę zapomnieć o jakiejś dziewczynie, którą spotkałem tylko raz. Co się ze mną dzieje? Ale ona naprawdę jest inna. Nie obchodzi jej to, że jestem sławnym piosenkarzem. Właśnie szedłem jedną ze ścieżek spoglądając, czy nikt mnie nie widzi. Całe szczęście wszyscy poszli na jakieś zajęcia ze śpiewania. Poszedłem w to samo miejsce, które upatrzyłem sobie już wczoraj. Nikogo tutaj nigdy nie było, można posiedzieć, pomyśleć. Było tutaj dosyć cicho, małe jeziorko, trawa i drzewa. Przysiadłem niedaleko wody, wsłuchując się w świergot ptaków. Przez chwilę siedziałem zupełnie sam, ale usłyszałem, że ktoś idzie. Super...zlot fanek? Jednak kiedy się odwróciłem zauważyłem Lucy, ale coś było nie tak. Była, chyba...przygnębiona. Usiadłam obok mnie nie mówiąc ani słowa.
- Widzę, że nie tylko ja przychodzę tutaj pomyśleć?- zapytałem z lekkim uśmiechem na twarzy.
- Ta... zresztą co cię to obchodzi, masz swoje życie...gwiazdy.- odparła. Poczułem uścisk w brzuchu.
- Wyobraź sobie, że jestem też człowiekiem.- odpowiedziałem lekko się uśmiechając. Lucy wbiła we mnie zaskoczone spojrzenie, jakby nie spodziewała się takiej odpowiedzi. Trochę mnie to usatysfakcjonowało. Nagle usłyszeliśmy gdzież z tyłu głosy jakiś osób, które musiały akurat tędy przechodzić. Szybko założyłem kaptur na głowę, wstając. Podałem rękę Lucy, ale ta postanowiła, że wstanie sama.
- Chyba muszę się zbierać.- powiedziałem, wkładając ręce do kieszeni.
- Jasne.- usłyszałem jedynie mruknięcie Lucy.
- To co...kiedy znów sprzątamy stołówkę?- zapytałem ze śmiechem. Lucy nie zdążyła odpowiedzieć, ponieważ podeszły do nas jakieś 4 dziewczyny.
- Możemy prosić o autograf?- zapytała jedna z nich.
- Jasne.- odpowiedziałem z udawanym uśmiechem. Kątek oka zobaczyłem jak Lucy idzie wzdłuż plaży, kierując się do domków. Czasem chciałbym być po prostu normalnym dzieciakiem, ale dobrze, że ktoś lubi to co robię.
- Naprawdę cię kochamy.- powiedziała teraz druga dziewczyna, której aż świeciły się oczy.
- Dzięki...- odparłem podpisując kolejną kartkę. Po paru minutach rozmawiania z nimi poszedłem z założonym kapturem do domu. Całe szczęście już nikt mnie nie zaczepił po drodze, a ja w końcu mogłem trochę odpocząć.
- Wyobraź sobie, że jestem też człowiekiem.- odpowiedziałem lekko się uśmiechając. Lucy wbiła we mnie zaskoczone spojrzenie, jakby nie spodziewała się takiej odpowiedzi. Trochę mnie to usatysfakcjonowało. Nagle usłyszeliśmy gdzież z tyłu głosy jakiś osób, które musiały akurat tędy przechodzić. Szybko założyłem kaptur na głowę, wstając. Podałem rękę Lucy, ale ta postanowiła, że wstanie sama.
- Chyba muszę się zbierać.- powiedziałem, wkładając ręce do kieszeni.
- Jasne.- usłyszałem jedynie mruknięcie Lucy.
- To co...kiedy znów sprzątamy stołówkę?- zapytałem ze śmiechem. Lucy nie zdążyła odpowiedzieć, ponieważ podeszły do nas jakieś 4 dziewczyny.
- Możemy prosić o autograf?- zapytała jedna z nich.
- Jasne.- odpowiedziałem z udawanym uśmiechem. Kątek oka zobaczyłem jak Lucy idzie wzdłuż plaży, kierując się do domków. Czasem chciałbym być po prostu normalnym dzieciakiem, ale dobrze, że ktoś lubi to co robię.
- Naprawdę cię kochamy.- powiedziała teraz druga dziewczyna, której aż świeciły się oczy.
- Dzięki...- odparłem podpisując kolejną kartkę. Po paru minutach rozmawiania z nimi poszedłem z założonym kapturem do domu. Całe szczęście już nikt mnie nie zaczepił po drodze, a ja w końcu mogłem trochę odpocząć.
Lucy
A więc tak kończą się wszystkie znajomości z gwiazdami. W jednej chwili wesoło rozmawiacie, a w następnej podchodzą do was "fanki" i proszą o autografy. Nadal chodziłam po plaży, nie chcąc wracać jeszcze do domku. Było tutaj naprawdę przyjemnie. Lekki wiatr, trochę popołudniowego słońca, zapach wody i trawy, zmieszanych razem. Chwilę jeszcze spacerowałam, kiedy przypomniało mi się, że zostawiłam tam na trawie telefon. Biegiem ruszyłam z powrotem, modląc się, aby nadal tam leżał. Zawsze byłam dosyć dobra w biegach, więc szybko dotarłam na miejsce. Nie ma...nie ma go nigdzie! Zaczęłam się nieco denerwować. Nie dlatego, że go zgubiłam, ale był to jedyny kontakt z mamą, miałam tam numery wszystkich znajomych, wszystkie zdjęcia z wakacji i moje ulubione piosenki.
- Tego szukasz?- odwróciłam się gwałtownie na czyiś głos. Przede mną stał chłopak, trochę wyższy ode mnie. blondyn z dosyć porozrzucanymi włosami. Miał też niebieskie oczy, niczym ocean.
- Dzięki bogu.- odrzekłam, wyciągając rękę po moją zgubę.
- Daniel.- przedstawił się z uśmiechem na twarzy.
- Lucy.- podałam moje imię wymieniając z nim przyjemne spojrzenie. - Chyba...muszę już iść.- powiedziałam szybko, po czym ruszyłam w stronę domku numer 24.
Kiedy doszłam, zauważyłam Lisę, która wpatrywała się w telewizor. Była kompletnie zaskoczona, smutna, zła. Już chciałam pytać co się stało, ale Lisa uciszyła mnie palcem. Podgłośniła pilotem telewizor, prawie wchodząc w ekran. Już wiem o kim mówili, o Dylanie. Zanim zdążyłam cokolwiek usłyszeć lub zobaczyć, program już się skończył. Spojrzałam wyczekująco na Lisę.
- Podobno Dylan znalazł sobie tutaj jakąś dziewczynę...pokazywali nawet zdjęcia! Głupia zarozumiała brunetka.- wybuchła, a ja poczułam, że się rumienię. Spojrzałam na zdjęcia, które zrobiła Lisa. Zauważyłam mnie z Dylanem na plaży, tak...to na pewno byłam ja, ale całe szczęście tyłem.
- Ciekawe kto to.- odparłam nadzwyczajniej w świecie siadając na łóżku. Ułożyłam się wygodnie, wpatrując się mój zeszyt do piosenek. Pisałam tutaj wszystkie teksty, które w jakiś sposób odzwierciedlały moje odczucia.
- Nawet nie wiesz jaka jestem wkurzona!- Lisa prawie się rozpłakała, a ja omal nie wybuchłam śmiechem.
- To też człowiek.- powtórzyłam jego dzisiejsze słowa. Lisa chyba nawet tego nie usłyszała, gdyż zaczęła wydzwaniać do wszystkich koleżanek, żeby przekazać im nowinę. Ja natomiast postanowiłam zadzwonić do mamy, bo to chyba teraz najbardziej tego potrzebowałam. Wybrałam jej numer, czekając aż odbierze. Trochę to trwało, ale wreszcie usłyszałam jej głos.
- Jak tam córeczko?- zapytała, ale coś było nie tak. Jej głos to zdradzał.
- Dobrze...a u ciebie?- jak najszybciej chciałam się czegoś dowiedzieć. Bardzo dobrze znam moją mamę i wiem kiedy jest smutna, kiedy zła, przestraszona i wesoła.
- Też.- odpowiedziała beznamiętnym głosem.
- Mamo, coś się stało?- zapytałam niepewnie. W napięciu oczekiwałam na najgorszą odpowiedź, której usłyszeć oczywiście nie chciałam.
- Potem zadzwonię.- mama rozłączyła się. Spojrzałam na telefon z niedowierzaniem. Co się działo u mnie w domu? Czego mama mi nie mówi? Przez ten telefon stałam się jeszcze bardziej zdenerwowana i niespokojna.
Po krótkich rozmowach z Lisą o nowej "dziewczynie" Dylana postanowiłyśmy, że pójdziemy spać. Jednak przyjaciółka wciąż rzucała nowe pomysły na to kim może być ta osoba. A ja najchętniej powiedziałabym, że tą tajemniczą osobą jestem ja sama. Ale po co? Tylko ściągnę na siebie niepotrzebne zamieszanie, a nie mam zamiaru występować w telewizji. Teraz widzę, jak oni potrafią komuś zniszczyć życie i totalnie zmyślić tanią do przełknięcia historyjkę. Od dzisiaj, obiecałam sobie, że więcej nie obejrzę telewizji. Po tych przemyśleniach zasnęłam. Śnił mi się bardzo dziwny sen, co rzadko mi się zdarza. Stałam nad wodą, widziałam jak ktoś się topi, ale nie mogłam się ruszyć. Słyszałam krzyki jakiegoś chłopaka, a ja nic nie mogłam zrobić, tylko patrzyłam jak tonie.
Ze snu wyrwało mnie głośne pikanie budzika, które oznaczało śniadanie. Powoli wstałam z łóżka, spoglądając na łóżko Lisy, które było puste.
- Lisa?!- zawołałam, myśląc, że jest w łazience. Jednak nie dobiegł mnie stamtąd żaden głos. Poszła już na śniadanie? Beze mnie? Ubrałam się, związałam włosy w kucyk i wyszłam z domku. Poszłam prosto do stołówki, w której za chwilę miało odbyć się śniadanie. Kiedy tam weszłam, nigdzie nie dostrzegłam Lisy, nawet przy "naszym" stoliku. Na śniadanie wzięłam sobie jak zwykle kanapki, jogurt i picie. Usiadłam dzisiaj sama, wsłuchując się jedynie w rozmowy innych.
- Hej.- ktoś zagadnął mnie od tyłu. Zauważyłam, że to Daniel, którego poznałam wczoraj.
- Musisz zawsze się tak skradać?- zapytałam z rozbawieniem.
- Wolne?- zapytał, wskazując na miejsce obok mnie. Kiwnęłam głową patrząc, jak chłopak siada. Teraz mogłam mu się trochę lepiej przyjrzeć. Miał jasną cerę, wydatne kości policzkowe i długi rzęsy, tak samo jak palce zresztą.
- Jesteś tutaj pierwszy raz?- zapytałam, chcąc nawiązać jakąś rozmowę.
- Nie...przyjeżdżam tu co rok. Moi rodzice mnie tu wysyłają.- powiedział jakby z niechęcią.
- Ale lubisz...śpiewać?- zapytałam.
Chłopak przez chwilę zastanawiał się nad odpowiedzią, ale w końcu westchnął.
- Nie za bardzo. Rodzice pchają mnie do tej pasji, bo uważają, ze jestem w tym dobry. Ale czy to lubię? Nie za bardzo.- zdziwiłam się jego odpowiedzią. Niektórzy wręcz marzą, żeby tu pojechać i mieć jakiś talent w zanadrzu. Ale szczerze mówiąc, nie miałabym ochoty być zmuszana przez rodziców do czegoś, co nawet mnie nie kręci. Po śniadaniu razem z Danielem poszłam na zajęcia, nadal rozglądając się za Lisą. Gdzie ona do cholery była? Po lekcjach nawet do niej dzwoniłam, ale oczywiście nie odbierała. Sama musiałam przesiedzieć w domku aż 4 następne godziny wyczekując na obiad. Kiedy przysiadłam na łóżku, zapisując coś w swoim notatniku usłyszałam skrzypnięcie drzwi. Podniosłam wzrok, widząc jak niska blondynka wchodzi do środka.
- Gdzie ty do cholery byłaś?- obrzuciłam ją pytaniem zaraz po wejściu.
- Szukałyśmy Dylana.- odpowiedziała, jak gdyby nigdy nic. Przez chwilę pomyślałam, ze tym nastolatkom naprawdę poprzewracało się w głowach, 5 godzin szukać jakiegoś debila, żeby dostać głupi podpis na kartce?
- My?- zapytałam.
- No tak...ma tutaj sporo fanek.- odparła siadając na łóżku.
- 5 godzin...- powiedziałam sama do siebie nie wierząc. Nagle usłyszałam dźwięk mojego telefonu. Szybko wyciągnęłam go z kieszeni, widząc, że mama dzwoni. Natychmiast odebrałam.
- Halo?- zapytałam.
- Córeczko...miałam ci powiedzieć, ale byłaś taka szczęśliwa, że tam jesteś...- zaczęła trochę niepewnie. Chciałam wrzasnąć "gadaj!" ale się powstrzymałam.- pamiętasz Chloe?- zapytała. Jak mogłabym nie pamiętać? To moja najlepsza przyjaciółka z podstawówki.
- Ta...- odpowiedziała krótko, jak najszybciej chcąc dostać odpowiedź.
- Właśnie wczoraj...zaginęła. - nagle świat zatrzymał się w miejscu.- Wszyscy jej szukają, ale nadal ani śladu.- już nie słuchałam mojej mamy, tylko pytań Lisy, które nie wiedziała co się dzieje. Chloe...zaginęła. Ta informacja jeszcze do mnie nie docierała, tym bardziej, że obiecałam jej spotkanie w te wakacje. Mieszkała trochę dalej ode mnie, bo wyprowadziła się kiedy miała 15 lat, właśnie w taki sposób nasza przyjaźń się zerwała. Po roku postanowiłyśmy jednak spotykać się regularnie i nasza znajomość znów odżyła. A teraz? Nie wiem co robić...
- Co jest?- Lisa miała zmarszczone czoło, przy czym trochę śmiesznie wyglądała, ale tym razem nie miałam ochoty na śmianie się.
- Znasz Chloe co nie?- zapytałam pełna nadziei, że odpowie tak.
- Ta...przedstawiałaś mi ją kiedyś.- odparła, chwilę się zastanawiając.
- Za...zaginęła- wymamrotałam tłumiąc gorycz w głosie. Miałam ochotę się rozpłakać, jak małe dziecko, ale czy to cokolwiek da? Czy płacz ma tutaj jakiś sens?
- Oh! Tak mi przykro Lucy!- zawołała, po czym podbiegła mnie przytulić. Tego mi było trzeba, ciepłego otulenia od przyjaciółki, pocieszenia, pobycia w ciszy i uspokojenia się. Poczułam jak po moich policzkach płyną łzy, już dłużej nie mogłam tłumić łez, więc po prostu się rozpłakałam.
- Oh...przeszkodziłam ci...- powiedziała robiąc skwaszoną minę.
- Nic nie szkodzi.- odpowiedziałem odkładając gitarę.
- Kogoś mi przypominasz...- powiedziała po chwili dokładnie mi się przyglądając.
- Serio?- zapytałem z uśmiechem. Starałem się jak najmniej przypominać siebie samego, ale czy to możliwe? Miałem jednego kumpla, który był zwyczajnym nastolatkiem i nazywał się Tyler Posey. Nie zamieniłbym go na nikogo innego, tylko on traktuje mnie tutaj na równi. No i po ostatniej wizycie w stołówce, mógłbym powiedzieć, że Lucy również traktuje mnie na równi.
- A tak w ogóle, jestem Crystal Reed.- przedstawiła się, podając mi rękę. Chwilę się zastanawiałem nad powiedzeniem mojego imienia oraz nazwiska.
- Tyler Posey.- odpowiedziałem z uśmiechem. Doszło do tego, że będę musiał podszywać się pod mojego najlepszego przyjaciela, co wcale nie wydawało się takie trudne, ale jednak było.
- Jesteś tu pierwszy raz?- zapytała, nadal się uśmiechając.
- Ta...no wiesz, lubię muzykę, zresztą sama słyszałaś.- powiedziałem wskazując na instrument, który leżał pod ścianą.
- Podobała mi się ta piosenka...była, w moim stylu.- powiedziała po chwili. Usiadła na ziemi pod ścianą, a ja zaraz obok niej. Poczułem się przez chwilę jak normalna osoba, mogąca porozmawiać o wszystkim z inną. To uczucie mi się spodobało.- Czy ty jesteś niewidomy?- spoglądała teraz na moje okulary.
- Y...- przez chwilę się zastanawiałem. Jeżeli powiem, że tak nigdy nie będę musiał ich zdejmować, a ona nie dowiedziałaby się kim jestem.- Tak. Ale staram sobie radzić sam.- uśmiechnąłem się do niej.
- Jak tam córeczko?- zapytała, ale coś było nie tak. Jej głos to zdradzał.
- Dobrze...a u ciebie?- jak najszybciej chciałam się czegoś dowiedzieć. Bardzo dobrze znam moją mamę i wiem kiedy jest smutna, kiedy zła, przestraszona i wesoła.
- Też.- odpowiedziała beznamiętnym głosem.
- Mamo, coś się stało?- zapytałam niepewnie. W napięciu oczekiwałam na najgorszą odpowiedź, której usłyszeć oczywiście nie chciałam.
- Potem zadzwonię.- mama rozłączyła się. Spojrzałam na telefon z niedowierzaniem. Co się działo u mnie w domu? Czego mama mi nie mówi? Przez ten telefon stałam się jeszcze bardziej zdenerwowana i niespokojna.
Po krótkich rozmowach z Lisą o nowej "dziewczynie" Dylana postanowiłyśmy, że pójdziemy spać. Jednak przyjaciółka wciąż rzucała nowe pomysły na to kim może być ta osoba. A ja najchętniej powiedziałabym, że tą tajemniczą osobą jestem ja sama. Ale po co? Tylko ściągnę na siebie niepotrzebne zamieszanie, a nie mam zamiaru występować w telewizji. Teraz widzę, jak oni potrafią komuś zniszczyć życie i totalnie zmyślić tanią do przełknięcia historyjkę. Od dzisiaj, obiecałam sobie, że więcej nie obejrzę telewizji. Po tych przemyśleniach zasnęłam. Śnił mi się bardzo dziwny sen, co rzadko mi się zdarza. Stałam nad wodą, widziałam jak ktoś się topi, ale nie mogłam się ruszyć. Słyszałam krzyki jakiegoś chłopaka, a ja nic nie mogłam zrobić, tylko patrzyłam jak tonie.
Ze snu wyrwało mnie głośne pikanie budzika, które oznaczało śniadanie. Powoli wstałam z łóżka, spoglądając na łóżko Lisy, które było puste.
- Lisa?!- zawołałam, myśląc, że jest w łazience. Jednak nie dobiegł mnie stamtąd żaden głos. Poszła już na śniadanie? Beze mnie? Ubrałam się, związałam włosy w kucyk i wyszłam z domku. Poszłam prosto do stołówki, w której za chwilę miało odbyć się śniadanie. Kiedy tam weszłam, nigdzie nie dostrzegłam Lisy, nawet przy "naszym" stoliku. Na śniadanie wzięłam sobie jak zwykle kanapki, jogurt i picie. Usiadłam dzisiaj sama, wsłuchując się jedynie w rozmowy innych.
- Hej.- ktoś zagadnął mnie od tyłu. Zauważyłam, że to Daniel, którego poznałam wczoraj.
- Musisz zawsze się tak skradać?- zapytałam z rozbawieniem.
- Wolne?- zapytał, wskazując na miejsce obok mnie. Kiwnęłam głową patrząc, jak chłopak siada. Teraz mogłam mu się trochę lepiej przyjrzeć. Miał jasną cerę, wydatne kości policzkowe i długi rzęsy, tak samo jak palce zresztą.
- Jesteś tutaj pierwszy raz?- zapytałam, chcąc nawiązać jakąś rozmowę.
- Nie...przyjeżdżam tu co rok. Moi rodzice mnie tu wysyłają.- powiedział jakby z niechęcią.
- Ale lubisz...śpiewać?- zapytałam.
Chłopak przez chwilę zastanawiał się nad odpowiedzią, ale w końcu westchnął.
- Nie za bardzo. Rodzice pchają mnie do tej pasji, bo uważają, ze jestem w tym dobry. Ale czy to lubię? Nie za bardzo.- zdziwiłam się jego odpowiedzią. Niektórzy wręcz marzą, żeby tu pojechać i mieć jakiś talent w zanadrzu. Ale szczerze mówiąc, nie miałabym ochoty być zmuszana przez rodziców do czegoś, co nawet mnie nie kręci. Po śniadaniu razem z Danielem poszłam na zajęcia, nadal rozglądając się za Lisą. Gdzie ona do cholery była? Po lekcjach nawet do niej dzwoniłam, ale oczywiście nie odbierała. Sama musiałam przesiedzieć w domku aż 4 następne godziny wyczekując na obiad. Kiedy przysiadłam na łóżku, zapisując coś w swoim notatniku usłyszałam skrzypnięcie drzwi. Podniosłam wzrok, widząc jak niska blondynka wchodzi do środka.
- Gdzie ty do cholery byłaś?- obrzuciłam ją pytaniem zaraz po wejściu.
- Szukałyśmy Dylana.- odpowiedziała, jak gdyby nigdy nic. Przez chwilę pomyślałam, ze tym nastolatkom naprawdę poprzewracało się w głowach, 5 godzin szukać jakiegoś debila, żeby dostać głupi podpis na kartce?
- My?- zapytałam.
- No tak...ma tutaj sporo fanek.- odparła siadając na łóżku.
- 5 godzin...- powiedziałam sama do siebie nie wierząc. Nagle usłyszałam dźwięk mojego telefonu. Szybko wyciągnęłam go z kieszeni, widząc, że mama dzwoni. Natychmiast odebrałam.
- Halo?- zapytałam.
- Córeczko...miałam ci powiedzieć, ale byłaś taka szczęśliwa, że tam jesteś...- zaczęła trochę niepewnie. Chciałam wrzasnąć "gadaj!" ale się powstrzymałam.- pamiętasz Chloe?- zapytała. Jak mogłabym nie pamiętać? To moja najlepsza przyjaciółka z podstawówki.
- Ta...- odpowiedziała krótko, jak najszybciej chcąc dostać odpowiedź.
- Właśnie wczoraj...zaginęła. - nagle świat zatrzymał się w miejscu.- Wszyscy jej szukają, ale nadal ani śladu.- już nie słuchałam mojej mamy, tylko pytań Lisy, które nie wiedziała co się dzieje. Chloe...zaginęła. Ta informacja jeszcze do mnie nie docierała, tym bardziej, że obiecałam jej spotkanie w te wakacje. Mieszkała trochę dalej ode mnie, bo wyprowadziła się kiedy miała 15 lat, właśnie w taki sposób nasza przyjaźń się zerwała. Po roku postanowiłyśmy jednak spotykać się regularnie i nasza znajomość znów odżyła. A teraz? Nie wiem co robić...
- Co jest?- Lisa miała zmarszczone czoło, przy czym trochę śmiesznie wyglądała, ale tym razem nie miałam ochoty na śmianie się.
- Znasz Chloe co nie?- zapytałam pełna nadziei, że odpowie tak.
- Ta...przedstawiałaś mi ją kiedyś.- odparła, chwilę się zastanawiając.
- Za...zaginęła- wymamrotałam tłumiąc gorycz w głosie. Miałam ochotę się rozpłakać, jak małe dziecko, ale czy to cokolwiek da? Czy płacz ma tutaj jakiś sens?
- Oh! Tak mi przykro Lucy!- zawołała, po czym podbiegła mnie przytulić. Tego mi było trzeba, ciepłego otulenia od przyjaciółki, pocieszenia, pobycia w ciszy i uspokojenia się. Poczułam jak po moich policzkach płyną łzy, już dłużej nie mogłam tłumić łez, więc po prostu się rozpłakałam.
Dylan
Przez resztę dnia siedziałem sam w domu, a to spowodowane tym, ze miałem zakaz gdziekolwiek wychodzić. Nie wiem czy to dlatego, że robię zbyt duże zamieszanie, czy po prostu za dużo plotek krąży o mnie w telewizji. Tak, już to widziałem. Ja i Lucy na plaży. Ci dziennikarze nieźle potrafią wymyślić całkiem niezłą, łatwą do uwierzenia historyjkę.
Byłam naprawdę zły na te wszystkie media, ale i tak postanowiłem nie słuchać nikogo, więc wyszedłem z domku. Jeszcze do końca nie wiedziałem gdzie mam iść, ale tym razem założyłem okulary i kaptur, tak żeby nikt nie rozpoznał mnie po pierwszym spojrzeniu. Co prawda szło mi dobrze, mijałem ludzi, którzy nawet nie zwracali na mnie uwagi. Dotarłem do niewielkiej sali, w której stała gitara. Przysiadłem na małym krzesełku, kładąc gitarę na moim udzie. Zacząłem grac wolną balladę, przytupując jedną nogą. To moja najnowsza piosenka, którą wymyśliłem sam. Była tylko moja i świat nigdy miał się o niej nie dowiedzieć, jako o wielkim hicie roku. Kiedy grałem do środka weszła jakaś dziewczyna. Miała lekko kręcone, czarne włosy do ramion i bardzo szczupłą figurę.- Oh...przeszkodziłam ci...- powiedziała robiąc skwaszoną minę.
- Nic nie szkodzi.- odpowiedziałem odkładając gitarę.
- Kogoś mi przypominasz...- powiedziała po chwili dokładnie mi się przyglądając.
- Serio?- zapytałem z uśmiechem. Starałem się jak najmniej przypominać siebie samego, ale czy to możliwe? Miałem jednego kumpla, który był zwyczajnym nastolatkiem i nazywał się Tyler Posey. Nie zamieniłbym go na nikogo innego, tylko on traktuje mnie tutaj na równi. No i po ostatniej wizycie w stołówce, mógłbym powiedzieć, że Lucy również traktuje mnie na równi.
- A tak w ogóle, jestem Crystal Reed.- przedstawiła się, podając mi rękę. Chwilę się zastanawiałem nad powiedzeniem mojego imienia oraz nazwiska.
- Tyler Posey.- odpowiedziałem z uśmiechem. Doszło do tego, że będę musiał podszywać się pod mojego najlepszego przyjaciela, co wcale nie wydawało się takie trudne, ale jednak było.
- Jesteś tu pierwszy raz?- zapytała, nadal się uśmiechając.
- Ta...no wiesz, lubię muzykę, zresztą sama słyszałaś.- powiedziałem wskazując na instrument, który leżał pod ścianą.
- Podobała mi się ta piosenka...była, w moim stylu.- powiedziała po chwili. Usiadła na ziemi pod ścianą, a ja zaraz obok niej. Poczułem się przez chwilę jak normalna osoba, mogąca porozmawiać o wszystkim z inną. To uczucie mi się spodobało.- Czy ty jesteś niewidomy?- spoglądała teraz na moje okulary.
- Y...- przez chwilę się zastanawiałem. Jeżeli powiem, że tak nigdy nie będę musiał ich zdejmować, a ona nie dowiedziałaby się kim jestem.- Tak. Ale staram sobie radzić sam.- uśmiechnąłem się do niej.
-----------------------------------------------------
Rozdziały idą mi jak krew z nosa ^_^
Jejku...no....staram się wplatać jak
najwięcej Dylana i Lucy, ale na potem
zostawiłam lepsze momenty. I jak wam się
podoba? Dziękuję, że przeczytaliście poprzedni rozdział!
To bardzo motywujące :)