wtorek, 21 kwietnia 2015

Rozdział V

Lucy
       - Nie poddawaj się...jeszcze raz.- mówił Daniel, widząc moją minę. Dzisiaj nic mi nie szło, nawet śpiew. Akurat na naszej próbie, musiałam stracić humor. Daniel uśmiechnął się, podchodząc bliżej. 
- Wyluzuj się...- powiedział, chwytając mnie za ręce. Zaczął śpiewać naszą piosenkę, która była cholernie dobra. Uwielbiam takie wolne ballady. Przyłączyłam się do niego. Sprawialiśmy wrażenie całkiem zgranego duetu, którym naprawdę się staliśmy. Już parę dni ćwiczymy bez przerw. Śpiewamy, gramy, układamy cały występ. Tak bardzo zajęłam się tymi przygotowaniami, że prawie zapomniałam o Chloe...o tym, że nie mogę iść na bal i o tym, że muszę codziennie czyścić stołówkę. Tak właśnie było, kiedy śpiewam...nic innego nie istnieje. Spojrzałam na Daniela, który chyba był szczęśliwy tym, jak zaśpiewaliśmy.
- To jest to!- krzyknął, przytulając się do mnie. Roześmiałam się, zdziwiona jego reakcją.
- Wygramy ten konkurs!- krzyknęłam, nawet nie wiem dlaczego. Poczułam dziwny przypływ energii i siły.
- Pewnie, że tak! Jesteśmy najlepsi!- odparł z uśmiechem Daniel. - Pojutrze bal...- powiedział trochę ciszej chłopak. Klepnęłam go w ramię, mrużąc oczy.
- Dzięki, że mi przypomniałeś.- chłopak uśmiechnął się szeroko, jakby chciał powiedzieć "Nie ma za co kwiatuszku". Podeszłam do mojej torby, wyciągając z niej butelkę z wodą. Wzięłam duży łyk wody, kiedy poczułam jak cała rozlewa się po mojej bluzce. Daniel zaczął się głośno śmiać, a ja zrozumiałam wtedy, że to on ją przechylił.
- Chodź tutaj!- krzyknęłam, goniąc go z butelką, w której była jeszcze reszta wody. Oblałam go, ale niestety...poleciało tylko na włosy.
- Moja fryzura.- jęknął Daniel, spoglądając na mnie żałośnie.
- Idę się przebrać, koniec próby na dzisiaj.- powiedziałam, patrząc na swoją przemoczoną bluzkę. Chwyciłam torbę, wybiegając z sali. Kiedy tylko wyszłam wpadłam na kogoś, znacznie wyższego.             Kiedy podniosłam głowę, rozpoznałam twarz Dylana, który jak zwykle wyglądał na pewnego siebie nastolatka.
- Sory.- burknęłam, chcąc jak najszybciej odejść. Kiedy tylko zrobiłam, może ze dwa kroki, poczułam jego rękę na moim przedramieniu. Odwróciłam głowę w jego stronę, wbijajac w niego pytające spojrzenie.
- Jesteś mokra.- zauważył.
- Nie zauważyłam, dzięki. -odparłam sarkastycznie.
- Czemu ty tak mnie nie lubisz?- zapytał, spoglądając na mnie tym swoim uwodzicielskim wzrokiem.
- Uważasz się za wielką gwiazdę...tak naprawdę nie wiesz, jak zachowuje się normalny człowiek i jesteś strasznie dumny z samego siebie.- powiedziałam, chcąc już odejść. Miałam ochotę po prostu pójść, zmienić tą głupią bluzkę i napisać kolejną piosenkę w moim dzienniku.
- Ja?- zapytał z niedowierzaniem.- Przyznaj, że podobało ci się, to jak cię obejmowałem.- dodał po chwili, a ja poczułam jak się rumienię.- I to...jak prawie cię pocałowałem. Chciałaś tego.- mówił dalej, patrząc mi prosto w oczy.
- Musiałam być strasznie głupia.- odparłam, ruszając w stronę swojego domku.
- Poczekaj!- zawołał Dylan zza moich pleców. Po chwili podbiegł do mnie.- Nie chciałem się znów pokłócić.- powiedział. Jego słowa trochę mnie zdziwiły, ale starałam się tego nie okazywać.
- Nie pamiętasz naszej umowy? Miałeś się do mnie już więcej nie oddzywać.- powiedziałam, zakładając ręce na piersi.
- To nie moja wina, że cały czas na ciebie wpadam.- odpowiedział, z uśmiechem na twarzy.- Mogę ci coś pokazać?- zapytał, podając mi rękę. Chwilę się zastanawiałam, zanim się zgodziłam. Poszłam za nim, zupełnie nie wiedząc gdzie mnie prowadzi.


Lisa
         Siedziałam razem z resztą mojej grupy, wpatrując się w okno. Reszta dziewczyn ćwiczyła, ale ja nie miałam na to ochoty. Strasznie zmartwiła mnie ta cała sprawa z Chloe, chociaż prawie wcale jej nie znałam. 
- Ta piosenka jest słaba.- Victoria, jedna dziewczyna z mojej grupy usiadła na podłodze, zupełnie się poddając. Spojrzałam na nią, zupełnie się z nią zgadzając. Nasza piosenka nie była najlepsza, tym bardziej, że choreografia też nie zmiatała z ziemi. 
- Ja mam piosenkę.- oznajmiła Cleo, która wyciągnęła ze swojej torebki kartkę. Od razu ją poznałam, takie kartki ma chyba dziennik Lucy, o ile się nie mylę. 
- Skąd ją masz?- zapytałam podejrzliwie, spoglądając na dziewczynę. Cleo wpatrywała się przez chwilę w kartkę, a potem jej spojrzeniem skierowało się w moim kierunku. 
- Napisałam, a niby skąd mam mieć?- zapytała, jakby była oburzona moim podejrzeniem.
- Zaśpiewam wam ją co?- zapytała z chytrym uśmieszkiem. Tak naprawdę, Cleo nie potrafiła śpiewać. Może miała minimalny talent, ale w większości były w tym pieniądze jej ojca. Wsłuchiwałam się w słowa, coraz bardziej upewniając się w swojej własnej teorii. To na pewno była piosenka Lucy, a ona właśnie zamierzała ją zaśpiewać na wielkim finale. 
Kiedy tylko skończyła Victoria i Diana zaczęły jej bić brawa, a ja tylko wpatrywałam się w nią z niedowierzaniem. 
- Jesteś pewna, że to twoje?- zapytałam.
- A niby czyje?- prychnęła Cleo.- Macie tutaj kopie mojego tekstu.- rozdała nam kartki.- Na jutro macie umieć cały tekst, będzie próba.- powiedziała uszczęśliwiona dziewczyna. Victoria i Diana nic nie podejrzewając, były zafascynowane piosenką. Uszczęśliwione wyszły z sali. 
- Ta piosenka...nie należy do ciebie.- powiedziałam, kładąc kartkę na stół.
- Wiem.- odparła niewzruszona, biorąc swoje picie. 
- Nie możemy jej śpiewać.- powiedziałam. 
- Nie chcesz zranić swojej przyjaciółeczki? Jak ona miała na imię....Luc..Lucy? Nieważne. Jeżeli zgodzić się to śpiewać, gwarantuje ci, że wygramy. A wiesz co jest nagrodą, za wygranie konkursu?- zapytała, wbijając we mnie wrogie spojrzenie. Pokręciłam głową, czekając na odpowiedź.
- Niby co?- zapytałam.
- Zapewnione miejsce w najlepszej szkole artystycznej.- odpowiedziała. Zawsze chciałam tam chodzić...najlepsza szkoła. Ale to piosenka Lucy....nie mogę jej śpiewać. - Idziesz na to?- Cleo zapytała. 
- No...dobra.- odpowiedziałam szybko, biorąc tekst ze sobą. Zauważyłam jak Cleo cieszy się z tego, że zdołała mnie namówić, a ja nadal nie wiedziałam, czy postępuje słusznie.

Lucy
        Dylan cały czas prowadził mnie, zasłaniając mi oczy. Nie mogłam wytrzymać, nie śmiejąc się. Byłam naprawdę bardzo ciekawa tego miejsca, do którego mnie prowadził. Poczułam jak jego palce, dotychczas zaciśnięte na moich oczach, lekko się odchylają. 
- Jesteśmy!- powiedział. Rozejrzałam się wokół własnej osi. Staliśmy w wielkiej białej altanie. A wokół nas...jezioro. Tak, znajdowaliśmy się na wodzie. Na altanie owijały się różne kwiaty i rośliny. Przez wyrzeźbienia w płocie przebijały się strugi światła. Podeszłam do barierki, wpatrując się w wodę. 
- Tu jest...pięknie.- powiedziałam zafascynowana. Dylan nic nie mówił, sama nie wiem dlaczego, zwykle miał coś "mądrego" do dodania. 
- Przychodzę tutaj często....- zaczął chłopak. Jednak kiedy to mówił, wydawał się być zupełnie inną osobą. Jakby zagubioną i bardzo głęboką.- ...od kiedy mój tata...- jednak Dylan nie dokończył tego zdania. Umilkł, jakby nie mógł dalej nic powiedzieć.
- Przykro mi.- powiedziałam cicho, nadal wpatrując się w wodę.
- Nawet go nie pamiętam.- Dylan najwyraźniej zebrał trochę odwagi, aby dodać coś jeszcze.
- Moja najlepsza przyjaciółka, Chloe...ostatnio zaginęła.- odpowiedziałam. Nie wiem dlaczego właśnie jemu to powiedziałam, ale strasznie mi ulżyło. Mogłam podzielić z kimś moje obawy, strach i ból, który spowodowany był tą stratą.
- To straszne.- odpowiedział, widocznie przejęty całą sytuacją.
- Przepraszam, że dzisiaj powiedziałam ci te wszystkie rzeczy.- uświadomiłam sobie, że zrobiło mi się strasznie głupio.
- Po części miałaś rację.- odpowiedział z uśmiechem na twarzy. - Ale z tym... że jestem dumny nie zgodziłbym się.- zaśmiał się.
- Czy ja wiem...?- zapytałam, unosząc do góry brew.
- Pokaże ci coś jeszcze.- powiedział. Zdziwiłam się, że Dylan ma dla mnie jeszcze jakieś niespodzianki. Ponownie zakrył mi oczy rękoma, prowadząc mnie powoli. W końcu poczułam, jak chłopak wrzuca mnie prosto do wody. Była w miarę ciepła, a ja nie byłam zła, gdyż i tak byłam mokra. Nim się odwróciłam, Dylan wskoczył do wody krzycząc jak małe dziecko. Zaśmiałam się na jego widok. Chłopak otrzepał mokre włosy, rzucając się na mnie. Krzyknęłam, czując, jak zanurza mnie pod wodę. Jednak szybko chwyciłam go za rękę i on też tam wylądował. Po chwili razem wypłynęliśmy, żeby złapać oddech, śmiejąc się. Dopiero teraz zorientowałam się, że nadal trzymałam rękę Dylana, który najwyraźniej nie miał nic przeciwko.
- Mówiłam ci już, że cię nienawidzę?- zapytałam, starając zachowywać się poważnie.
- Setki razy.- odparł z szerokim uśmiechem. - A ja mówiłem ci jaka jesteś ładna?- zapytał. Czasem zazdrościłam mu jego pewności siebie. Ja zapewne była teraz już czerwona jak burak.
- Nie przypominam sobie...- odparłam.
- Muszę to nadrobić, ślicznotko.- odpowiedział, śmiejąc się. Obrzuciłam go aroganckim spojrzeniem, płynąc w stronę brzegu. Dylan ruszył zaraz za mną. Kiedy dotarliśmy do brzegu, który wcale nie okazał się być tak daleko, poczułam się jakoś...goło. Zauważyłam, że moja bluzka jest nieco prześwitująca.
- Jak już mówiłem....ładnie dziś wyglądasz.- powiedział Dylan, patrząc na moją koszulkę.
- Zamknij się.- klepnęłam go w ramię, zakładając ręce na piersi.
- Masz.- chłopak podał mi swoją niebiesko-szarą bluzę. Spojrzałam na niego zdziwiona, po czym chwyciłam za rzecz i ubrałam ją. Była trochę za wielka, ale nie narzekałam. Zapięłam się pod samą brodę, spoglądając na chłopaka. Dylan przybliżył się do mnie, odrobinę za blisko.
- Pasuje do ciebie.- spojrzał na swoją bluzę.- Możesz sobie ją zatrzymać.- powiedział zaraz potem, po czym....pocałował mnie? Tak, to stało się tak nagle, że nawet nie zdążyłam zareagować. Z początku było trochę dziwnie...jakby nieswojo, ale potem zrobiło się naprawdę przyjemnie. Czułam ciepłe wargi Dylana, przyciskające się coraz mocniej do moich. Czułam dotyk jego rąk na mojej talii. Czułam jego męski zapach mieszający się z zapachem wody. Było idealnie. 



Jeżeli ktoś to czyta, przed rozpoczęciem rozdziału to SPOILERY! XD
a więc....pocałunek! Jeej :D Też się cieszycie? 
No i Dylan taki kooochany....a teraz takie pytanko do was. Może macie jakiś pomysł co do rozwinięcia dalszej akcji? Bo ja kompletnie nie wiem co mam zrobić z Chloe...może by ją tu uśmiercić? Hm...byłoby ciekawie XD Ostatnio...sama nie wiem co się stało. Usunął się mój cały folder w komputerze! Miałam tam wszystkie gify i zdjęcia Dylana ;-;  Moja kolekcja musi zebrać się od nowa... Jeżeli ktokolwiek czyta moje rozdziały i w jakiś sposób, uważa, że są dobre lub ma coś do powiedzenia odnoście poprawy...PROSZĘ! Zostawcie po sobie chociażby malutki ślad. Nawet jakaś kropeczka w komentarzu oświadcza mi, że ktoś tu wchodzi ^^ 
*gif ściągnięty z google przed chwilą ;-;*

~ night hunter.


wtorek, 14 kwietnia 2015

Rozdział IV

   Lucy
       Następnego dnia, jeszcze przed śniadaniem, wpatrywałam się w mój notatnik. Nadal myślałam, którą piosenkę mam wybrać, ale żadna nie wydawała mi się być wystarczająco dobra na finał. Nagle usłyszałam głośny dzwonek telefonu. Szybko do niego podbiegłam, widząc numer mamy. Natychmiastowo odebrałam.
- Halo? Co z Chloe?- zapytałam szybko.
- Nie ma żadnych wieści...- powiedziała ze smutkiem w głosie.
- Nic a nic?- zapytałam załamana.- Przecież nie mogła zapaść się pod ziemię.- powiedziałam zaraz potem, czując wielką gulę w gardle. 
- Nikt nic nie wie...a ty Lucy, jesteś ostatnią osobą, która rozmawiała z nią przed śmie...znaczy zaginięciem.- moja mama najwyraźniej była już zmęczona tym wszystkim. Faktycznie, pisałam z Chloe, ale to chyba nie było nic ważnego. Tylko pisała jaka jej szkoła jest naprawdę fajna, i że układa jej się z chłopakiem, którego nigdy nie poznałam. Wiedziałam jedynie tylko, że miał na imię Logan i nic poza tym. Często słyszałam, że jest naprawdę cudowny, ale czy rzeczywiście? 
- Zadzwonić do mnie, jak coś już będzie wiadomo?- zapytałam z nadzieją. 
- Pewnie.- odparła mama, rozłączając się. Po tej rozmowie byłam jeszcze bardziej załamana niż wcześniej. Niewiedza jest do dupy. Wybiegłam z domu, nawet sama nie wiem dlaczego. Udałam się na salę, w której odbywały się wszelkie ćwiczenia. Było tutaj dosyć sporo miejsca, kiedy nie było innych. Pod ścianą, stał fortepian, a zaraz obok niego gitara. Usiadłam na małym stołku i zaczęłam grać piosenkę, którą ostatnio napisałam. Uwielbiałam tą melodię, którą zresztą często grałam. Naciskałam kolejne klawisze, zatapiając się w słowach, nie myśląc o swoich problemach, zmartwieniach ani niczym, co mnie otacza. Słowa wypływały ze mnie niczym fala, niesiona przez morze, aż w jednej chwili ktoś to po prostu przerwał. Usłyszałam głośny trzask, po czym szybko otworzyłam oczy. Poczułem, że się rumienię,
- Łał.- Dylan powiedział to jedno słowo, które wywołało na mnie wrażenie. Ale zaraz...jakie wrażenie? Chłopak zaczął zbierać z podłogi zbity wazon.
- Od dawna tu stoisz?- zapytałam poirytowana.
- Nie wiem...- odpowiedział, kładąc potłuczone szkło na szafkę.
- Nieważne.- wstałam, po czym chciałam wyjść. Dylan złapał mnie za rękę, przytrzymując.- Czego jeszcze ode mnie chcesz? Miałeś trzymać się z daleka.- powiedziałam ze zgrozą w oczach.
- Chciałem przeprosić...za ten dziennik.- powiedział Dylan, ale poczułam się tak jakby nie było mu wcale smutno.
- Masz szczęście, że jeszcze żyje.- powiedziała do niego. Nagle drzwi od sali otworzyły się, a do środka zaczęły wchodzić ze 3,4 dziewczyny. Dylan szerzej otworzył oczy, po czym pociągnął mnie za rękę. Chciałam coś do niego krzyczeć, ale ona już wpadł ze mną do łazienki. Nikt nas nie zauważył, ponieważ sala do ćwiczeń była zbudowana w tak specyficzny sposób, że korytarz był oddzielone ze salą główną ścianą.  Przez drzwi od łazienki damskiej było słychać głosy różnych osób. Albo mi się wydawało, albo właśnie Lisa coś powiedziała.
- Kogo to piosenka? - jakaś dziewczyna zapytała, ja poczułam, że mój żołądek skręca się w małą kulkę. Zostawiłam na fortepianie kartkę ze słowami i melodią.
- Nawet niezła.- pochwaliła jakaś druga. Odwróciłam się od drzwi, wbijając w Dylana gniewne spojrzenie.
- Idę do łazienki.- to była z pewnością Lisa, która zbliżała się w naszą stronę. Dylan najwyraźniej tego nie usłyszał, gdyż stał pod ścianą, zupełnie zamyślony. Chwyciłam go za rękę, ciągnąć do kabiny. Kiedy już byliśmy w środku, zauważyłam, że chłopak chciał coś powiedzieć, ale zakryłam mu usta ręką. Teraz pozostawała mi tylko modlitwa, o to, żeby Lisa nie wybrała tej kabiny. Zauważyłam jak Dylan się do mnie uśmiechnął. Po chwili poczułam jak jego ręka wędruje na moje biodro. W jednej chwili zdrętwiałam, a zaraz potem poczułem te nieznośne rumieńce. Musiałam teraz wyglądać mniej więcej jak pomidor. Chłopak wbił we mnie spojrzenie swoich brązowych oczów, którym nie mogłaby się oprzeć żadna nastolatka. Do moich uszu dobiegały kolejne dźwięki odkręcania kranu, suszenia rąk, aż wreszcie otwieranych i zamykanych drzwi. Jak poparzona odsunęłam się od Dylana.
- Weźcie tą piosenkę...idziemy stąd.- jakaś dziewczyna powiedziała to doniosłym głosem. Przez chwilę czekaliśmy, aż na pewno wszyscy wyjdą. Po jakiś 30 sekundach wyszłam z kabiny, nie odwracając się do tyłu.
- Hej!- Dylan krzyknął za mną.- Nie podobało ci się?- zapytał. W tym problem, że cholernie mi się podobało.
- Mogłeś się bardziej postarać.- odpowiedziałam, wychodząc z łazienki. Usłyszałam za sobą kroki Dylana.
    - Pokaże ci coś.- powiedział do mnie, byłam szczerze zdziwiona, ale chciałam dowiedzieć się, co to będzie. Stałam wpatrując się, jak chłopak bierze gitarę w swoje ręce i zaczyna grać. Poznałam tą melodię, a kiedy Dylan zaczął śpiewać piosenkę, która była mi bardzo dobrze znana, przyłączyłam się do niego. Chłopak uśmiechnął się, słysząc mój głos. Nasza muzyka stawała się coraz głośniejsza, a my coraz bardziej dawaliśmy sobie radę ze wspólnym śpiewaniem. Kiedy tylko piosenka się skończyła, spojrzałam na Dylana.
- Ładnie śpiewasz.- powiedział, odkładając na gitarę.
- Całe życie czekałam na pochwałę od ciebie!- odpowiedziałam ze sztucznych westchnięciem. Chłopak zaczął się śmiać, a kiedy umilkł, przybliżył się do mnie. Przez chwilę zrobiło się trochę niezręcznie, gdyż nikt z nas się nie oddzywał. Staliśmy zaledwie 3 centymetry od siebie, wsłuchując się w swoje oddechy. Poczułam jego rękę na mojej, która lekko ją otulała. Zrobiło mi się strasznie przyjemnie. Dylan przybliżył się jeszcze bardziej, powoli nachylając się ku mnie. Zamknęłam oczy, czekając na jego pocałunek. Nagle zostaliśmy oślepieni przez jakieś dziwne światło. Nim się zorientowałam, co się dzieje, Dylan przeklnął. Dopiero wtedy zauważyłam paparazzi, które stało na sali. Ale dlaczego w ogóle byli na tym obozie i jak udało im się tutaj dostać? Zanim chłopak cokolwiek zrobił, ci ludzie uciekli razem ze swoimi aparatami.
- Właśnie tego chciałem tutaj uniknąć.- powiedział bardziej sam do siebie.- Chyba powinienem iść...nie zdziw się, jeżeli jutro pojawisz się w gazetach. - nic nie odpowiedziałam, patrząc jak Dylan wychodzi. Poczułam się jak...ostatnia idiotka. Zaraz przypomniałam sobie, że nie poszłam sprzątać do stołówki. No super...szykuje się jeszcze więcej kary...Szybko wybiegłam z sali, by przeprosić panią Thomson.

Dylan
        Naprawdę się zakochałem...nie mogę w to uwierzyć. Czemu akurat w niej? Nie mogłem wybrać innej znanej piosenkarki, czy też aktorki? Nie byłoby wtedy tego całego szumu. Kiedy dotarłem do domu, zauważyłem, że stoi tam samochód. Zdziwiłem się na ten widok, ale postanowiłem sprawdzić, kto przyjechał. Wszedłem do domu, widząc...nie to niemożliwe. Tyler siedział na kanapie, jak gdyby nigdy nic. 
- Tyler?- zapytałem zdziwiony, a jednocześnie uszczęśliwiony. 
- Mówiłem, że przyjadę.- na mój głos, chłopak wstał z kanapy z uśmiechem.- Myślałem, że tu będzie gorzej...- rozejrzał się po domku, który rzeczywiście, nie był taki zły. 
- Fajnie, że jesteś...ale---chciałem coś powiedzieć, ale on mi przerwał.
- Mówiłeś, że są tu niezłe dziewczyny.- powiedział.- więc idziemy je zobaczyć?- zapytał, a ja się zaśmiałem. 
-Chyba nie w twoim guście.- powiedziałem, idąc w stronę kuchni. Była mała, ale całe szczęście, było tutaj wszystko, czego potrzebowałem.
- Możemy to sprawdzić- odpowiedział Tyler, idąc w stronę wyjścia. 
- Hej! Nie pomyślałeś, że nie za bardzo mogę tak wychodzić.- wskazałem na swoją twarz.
- Ze mną jesteś bezpieczny.- Tyler zrobił dumną minę, wychodząc. Udałem się za przyjacielem. Rzeczywiście, kiedy byłem z nim, prawie nikt do nas nie podchodził. Raz podeszła większa grupka osób, ale Tyler powiedział, że jestem zajęty.  Gdybym ja tak zrobił, pewnie nikt by mnie nie posłuchał, ale jego słowa okazały się być magiczne.
- Tamta jest niezła.- powiedział wskazując na kogoś. Moje spojrzenie pobiegło wzdłuż linii jego palca, którym wskazywał dziewczynę. Z moim szczęściem okazało się, że to Crystal. Zabawne było to, że właśnie wczoraj okłamałem ją, że mam na imię Tyler i jestem niewidomy. Cóż za zbieg okoliczności.
- To dziwaczka.- powiedziałem szybko, widząc, że Tayler chce do niej podejść.
- Nie wygląda.- chłopak spojrzał, na jej roześmianą twarz.
- Pozory mylą.- odpowiedziałem tajemniczo, z uśmieszkiem na twarzy. Trochę źle czułem się z tym, że muszę okłamywać Tyler'a, kiedy on był mi najwierniejszą osobą ze wszystkich. Może powinienem mu powiedzieć, że w pewien sposób podszywałem się pod niego? Spojrzałem teraz na Crystal, która akurat w tym samym momencie zerknęła na mnie. Od razu zaczęła mówić coś do swojej przyjaciółki, a następnie powoli zaczęły do nas podchodzić.
- Możemy prosić o autograf? Lubimy cię słuchać i...- zaczęła dziewczyna.
- Jasne.- odparłem, przerywając jej. Poczułem jak moje serce zaczyna mocniej bić ze zdenerwowania. Podpisałem im jakieś kartki, po czym chciałem jak najszybciej odejść, ale niestety...Tyler pokrzyżował mi plany.
- Skoro już tak tutaj stoimy...może się z nami gdzieś przejdziecie. - zaproponował. Dziewczyny wyglądały na zdziwione i jednocześnie zadowolone z propozycji.
- Jasne, a więc jestem Crystal, a to Holland.- przedstawiła najpierw siebie, a potem koleżankę. I tak mniej więcej zaczęła się nasza "przyjaźń".Przez następne dni chodziliśmy tylko z Crystal i Holland. A ja zauważałem, że Scott coraz bardziej zakochuje się w Reed. Wszyscy byli coraz bardziej zestresowanie nadejściem wielkiego finału, więc szykowali piosenki, układy, ale w wolnych chwilach większość nastolatków myślała o balu. Widziałem niektóre dziewczyny, szykujące swoje suknie. Lucy...nie oddzywała się do mnie, po tym, jak jej, a raczej nasze zdjęcia pojawiły się w magazynach dla nastolatków. Obrazek przedstawiał zawsze ten sam moment, czyli nasz prawie pocałunek. Jednak paparazzi ustawili kamery tak, żeby było widać, jak ją całuję. Może przynajmniej na balu uda mi się z nią porozmawiać...
- O czym tak rozmyślasz?- z zamyślenia wyrwała mnie Holland, którą bardzo polubiłem. Była żywiołowa, roześmiana i bardzo ładna. Była również najlepszą przyjaciółką Crystal, która najwyraźniej zniknęła gdzieś z Tyler'em.
- O tej dziewczynie...- powiedziałem, wpatrując się w ziemię.
- Ta która jest z tobą we wszystkich gazetach?- Holland spojrzała na mnie swoimi dużymi, zielonymi oczami. Znaliśmy się parę dni, a ja czułem, że będziemy naprawdę dobrymi przyjaciółmi.
- Tak, nie daję mi spokoju. Chyba się...zakochałem.- odpowiedziałem.
- Trudny temat do ogarnięcia.- odpowiedziała dziewczyna ze śmiechem.- Ale nie martw się, na balu wszystko sobie wyjaśnicie.- powiedziała po chwili, widząc moją minę niezadowolenia.
- Znasz ją?- zapytałem, spoglądając na Roden.
- Ta...Crystal mnie z nią poznała i z jej...trochę świrniętą przyjaciółką.- odparła śmiejąc się  pod nosem. Kiwnąłem głową, uśmiechając się do dziewczyny. W myślach jednak powtarzałem sobie tylko jedno słowo "Bal".

Lucy
         Myślałam, że może będę mogła iść na ten bal, że może p.Thomson odpuści mi karę, ale po tym co zrobiłam? Nie ma już dla mnie nadziei. Nie przyszłam sprzątać stołówki i zachowałam się jak dziecko. Dni mijały mi coraz szybciej, a ja nadal nie miałam piosenki, którą mogę zaśpiewać na finał. Idąc ścieżką, rozmyślałam o tym obozie. Myślałam, że to będzie najlepsza rzecz, jaka kiedykolwiek mnie spotka, ale wcale tak nie jest. Nagle usłyszałam ciche nutki grania i podśpiewywania. Było to parę osób, które na pewno przygotowują się do finału. Poszłam za głosem muzyki, słysząc ją coraz dokładniej. Teraz już dokładnie wiedziałam, z którego pomieszczenia dobiegają dźwięki. Spojrzałam przez okno i omal się nie przewróciłam. Ta suka, córka p.Thomson wraz ze swoimi równie głupimi przyjaciółkami śpiewa moją piosenkę! Tak! Właśnie moją, którą zabrały z fortepianu. Czułam jak wszystko się we mnie gotuje, ale czy powinnam coś mówić? Dostanę jeszcze więcej kary....Ale to moja piosenka! Wszystkie myśli przelatywały w mojej głowie w obrotnym tempie, a ja nadal nie wiedziałam co zrobić. Myślałam, że pozabijam je na miejscu. Miałam właśnie wchodzić do tego pomieszczenia, kiedy ktoś złapał mnie za ramię.
- Hej....wyglądasz jakoś dziwnie.- odwróciłam się, słysząc głos Daniela. 
- Te....one ukradły mi piosenkę!- poskarżyłam się.- Nie wiem co mam robić.- bezradna, spuściłam ręce. 
- Chyba nie chcesz mieć problemów.- powiedział z lekkim uśmiechem.- Co ty na to, żeby zaśpiewać ze mną, w duecie?- zapytał, pełen nadziei, tak przynajmniej mi się wydawało.
- Na...naprawdę?- zapytałam zdziwiona. 
- Jasne!- odparł z uśmiechem na ustach. 
- Pewnie, że TAK!- wykrzyknęłam, obejmując go ramionami. 
- Uważaj, bo mnie udusisz.- powiedział śmiejąc się. Odsunęłam się od niego trochę, czując na moich policzkach nieznośne rumieńce. Usłyszeliśmy jak Kate idzie w naszą stronę, więc szybko wpadliśmy w krzaki, śmiejąc się po cichu.




No i kolejny rozdział za mną! Przepraszam, że tyle dni nic nie wstawiałam :c
Miałam tak zwany brak weny, która teraz do mnie przypłynęła. A tak btw. to
jestem chora i nie mam co robić w domu, więc sobie piszę :) 
Kooocham Dylana! XDD


sobota, 4 kwietnia 2015

Rozdział III

  Lucy
          Ten obóz jest naprawdę świetny,  wszyscy są tacy zgrani, rozśpiewani, a ja coraz bardziej mam wrażenie, że tu nie pasuje. Odkąd tu jestem nie rozmawiałam jeszcze z żadną osobą oprócz Dylana, który uciekł po 2 minutach i Lisą, którą znałam już wcześniej. A, jest jeszcze Daniel. Nadal dręczy mnie to zaginięcie Chloe, co z nią się teraz dzieje? Jest bezpieczna? Powinnam teraz myśleć o mojej piosence, którą zaśpiewam na koniec, ale nie mogę. Po prostu nie daję rady. Przez całą noc nie spałam, myśląc o Chloe. Tak bardzo mi jej brakuje, boję się o nią. Jeżeli coś jej się stanie, nie wiem co zrobię. To jedyna taka przyjaciółka. Jest też Lisa, ale Chloe to już długoletnia przyjaźń. Właśnie szłam na śniadanie sama, ponieważ Lisa ranem strasznie źle się czuła. Usiadłam przy stoliku, wpatrując się w telefon. Może mama zadzwoni...może powie, że Chloe odnaleziono, ze wszystko dobrze... Jednak nikt nie dawał żadnego znaku życia. Westchnęłam, spoglądając na kolejkę po śniadanie. Była dosyć dużo osób, więc stwierdziłam, że poczekam tutaj.
- Siemka.- usłyszałam głos Daniela, który usiadł obok mnie.- A ty nic nie jesz?- spojrzał na puste miejsce stołu na przeciwko mnie. Rzucił w moją stronę jabłko, a ja je złapałam.- Masz i tak ich nie lubię.- odparł z uśmiechem.
- Dzięki.- powiedziałam. Ugryzłam pierwszy kęs, trochę niechętnie.
- Co się stało? Wyglądasz...gorzej niż źle.- powiedział spoglądając na moje opadnięte powieki.
- Nie mogłam spać.- powiedziałam.
- Hałasy ze wczorajszej imprezy?- zapytał z uśmiechem.
- Jakiej imprezy?- zapytałam. Dopiero teraz dowiedziałam się, że coś organizowali. Jak zwykle nie zostałam zaproszona.
- Zaprosili wszystkich, no może z wyjątkiem paru osób.- spojrzał na mnie ze współczuciem.- Nawet Dylan się pojawił, ale tylko na chwilę.- odparł po chwili. - Szkoda, nie zdążyłem z nim pogadać.- powiedział ze smutkiem, ale zaraz się uśmiechnął.
- Mnie najwidoczniej nie chcieli.- powiedziałam ze zgrozą w głosie. Kto to organizował w ogóle? Pewnie jakaś idiotka, która...- nie dokończyłam zdania.
- Która stoi za tobą.- usłyszałam ostry głos dziewczyny, przez którą musiałam sprzątać stołówkę. Dopiero niedawno dowiedziałam się od Lisy, że ma na imię Kate i jest suką. Ale co z tego? I tak wszyscy ją lubili, bo jej matką była organizatorka obozu. Odwróciłam głowę, patrząc na jej przeszywający mnie wzrok.- Czyżbyś miała ochotę jeszcze raz sprzątać stołówkę?- zapytała z lekkim uśmieszkiem na twarzy.- Nic nie odpowiedziałam zachowując kamienną twarz. Nie dam jakiejś zołzie zdekoncentrować się.
- Kate? Jakiś problem?- jej mama podeszła do nas, uśmiechając się do swojej córki.
- Mamusiu, ta dziewczyna...- wskazała gestem ręki na mnie.- Znów mi dokuczała.- po tych słowach Kate, skojarzyło mi się małe dziecko w przedszkolu, które właśnie pobiło się z koleżanką o lalkę.
- Hm... za karę- spojrzała na mnie, mrużąc oczy.- codziennie będziesz zostawać sprzątać stołówkę. Od jutra zaczynasz.  I nie masz wstępu na bal, który odbędzie się za tydzień.- kiedy pani Thomson i jej córka odeszły uśmiechnięte, położyłam twarz na stole.
- Wcale nie miałam ochoty iść na żaden głupi bal.- mruknęłam z twarzą w dłoniach. Poczułam jak Daniel klepie mnie po plecach.
- Nie martw się...bale nigdy nie były takie fajne.- powiedział, chociaż wiedziałam, że kłamał. Na tym obozie tak naprawdę nie zrobiłam jeszcze niczego, co mogłoby mnie zabawić.
- Jasne...chyba już pójdę. Straciłam ochotę na jedzenie.- powiedziała, wzięłam moją torbę, po czym wyszłam. Miałam ochotę pobyć sama, z dala od ludzi. Pomyślałam o miejscu, które najbardziej nadawałoby się na pomyślenie. Udałam się na plażę, gdzie było najmniej ludzi.

Dylan
      Po wczorajszej imprezie cały czas bolała mnie głowa. Szkoda tylko, że byłem tam zaledwie godzinę. Nawet nie wiem kto ją organizował, ale było całkiem fajnie. Ranem znów zjadłem obiad sam, w swoim domu. Potem rozmawiałem z mamą, a teraz... myślę o dziewczynie, którą spotkałem wczoraj. O tym, że ją okłamałem. Czuję się z tym źle, ale sprawia mi to też radość. Crystal naprawdę przez moje okulary i kaptur nie zauważyła kim jestem. Tym bardziej, że powiedziałam, że jestem niewidomy i mam na imię Tayler. Udawałem mojego najlepszego przyjaciela. Właśnie szedłem wzdłuż wąskiej ścieżki, kiedy nagle kogoś zauważyłem. Lucy siedziała na trawie, pisząc coś w jakimś notatniku. Uśmiech sam powrócił na moją twarz, kiedy tylko ją zobaczyłem. Po cichu pobiegłem w jej stronę, tak żeby mnie nie usłyszała. Niczego nie spodziewająca się dziewczyna na mój okrzyk "buu" podskoczyła z wrażenia.
- Znowu ty?- zapytała rozdrażniona.
- Nie odpowiada ci moje towarzystwo?- zapytałem, udając smutnego. Lucy uśmiechnęła się lekko, ale zaraz spoważniała.- Co tam piszesz?- wyjąłem jej z ręki notatnik, przeglądając pierwsze strony. Dziewczyna szybko wstała krzycząc, że mam jej oddać.- To twoje piosenki?- zapytałem, śledząc tekst, który był naprawdę dobry.
- Może.- odparła cicho. Pod wpływem wiatru, mój kaptur zsunął się z głowy.- Daj mi to...muszę już iść.- powiedziała, chcąc zabrać mi notatnik. Szybkim gestem odsunąłem rękę, uśmiechając się.
- Musisz sama go odebrać.- zaśmiałem się, po czym popędziłem wzdłuż plaży. Zauważyłem, że Lucy biegnie zaraz za mną, śmiejąc się. Wbiegłem na mały mostek, wymachując notatnikiem.
- Dawaj to!- Lucy niechcący szturchnęła moją rękę, w związku z czym dziennik wypadł prosto do wody.- Nie!- krzyknęła, po czym podbiegła do barierki mostku. Nie zastanawiając się dłużej, po prostu wskoczyłem do wody. Kiedy go wyciągałem, nawet nie zauważyłem, że zgubiłem moje okulary. Początkowo próbowałem je odszukać, ale widząc zniecierpliwienie Lucy, wyszedłem.
- Super...jest cały mokry.- powiedziała, odbierając mi notatnik. Rzeczywiście, prawie rozpadał się na kawałki, a tekst stawał się coraz mniej czytelny.
- Przepraszam...to...- zacząłem się tłumaczyć.
- Daj mi już spokój.- powiedziała zdenerwowana. Poszła wzdłuż mostku, znów na brzeg. Potem chwyciła swoją torbę z trawy i zaczęła kierować się do domków.
- Hej! Luc!- zawołałem za nią, jednak dziewczyna nie chciała się odwracać. Westchnąłem, chowając twarz w ręce. Dopiero teraz zorientowałem się, że minęło śniadanie, a ja teraz muszę w jakiś sposób, niezauważalnie wrócić do domku. Szybko pobiegłem w stronę Lucy, która już prawie wychodziła z plaży.
- Czego chcesz?!- krzyknęła. Na jej policzkach zauważyłem łzy.
- Hej, czy ty...płaczesz?- złapałem ją za ramię.
- Nawet nie myśl, że to z twojego powodu.- odparła zażenowana.
- Wiem, że to chyba nieodpowiednia chwila, ale możesz wyświadczyć mi jeszcze jedną przysługę?- zapytałem, wstrzymując oddech.
- Pod jednym warunkiem...kiedy to zrobię, zostawiasz mnie wreszcie w spokoju.- powiedziała ostrym tonem. Pokiwałem głową, czując smutek. Naprawdę ją polubiłem, ale widocznie ona tego nie odwzajemniała.
- Pożyczysz mi swoją chustkę?- zapytałem, spoglądając na jej szyję. Ściągnęła ją, po czym mi podała. Kiedy tylko ją przyjąłem, dziewczyna odeszła. Założyłem chustkę na głowę, a następnie kaptur. Starałem się jak najbardziej ukryć moją twarz, przechodząc obok ludzi, którzy na mój widok tylko się śmiali.

Lucy
         Po powrocie do domu rzuciłam się na łóżko, zatapiając głowę w poduszkach. Miałam ochotę tylko leżeć, lub słuchać muzyki. Ona zawsze mnie uspokaja. Podnosząc się z poduszek, spojrzałam na mój przemoczony notatnik. Wzięłam go do rąk, patrząc na zamazane słowa. Położyłam go na grzejnik, sama nie wiedząc, czy to coś da. Znów pomyślałam o Chloe, która Bóg wie co teraz robiła. Coraz bardziej myśl o tym, że mogę jej nigdy nie zobaczyć przyswajała się w mojej głowie. Zacisnęłam pięści, tłumiąc kolejne łzy. 
-  Co się do jasnej cholery stało z twoim dziennikiem?!- Lisa wychodząc z łazienki, podbiegła do dziennika. Potem spojrzała na mnie i totalnie zaniemówiła.- I co się stało z tobą?- zapytała po chwili ze smutkiem. Usiadła obok mnie na łóżku.- Jakieś nowe wieści o Chloe?- zapytała.
- Nie.- odparłam krótko.- Chcę już wracać do domu.- powiedziałam, czując, że zaraz się rozpłacze. 
- Hej...nie mów tak. Chciałaś tu przyjechać, bo pięknie śpiewasz.- powiedziała dodając mi otuchy. Lekki uśmiech wyskoczył na mojej twarzy, słysząc słowa przyjaciółki.- A za tydzień bal, będzie świetnie.- mój dobry humor znów runął w dół.
- Nie mogę iść.- odparłam.- Ta głupia suka Kate i jej mama....- chciałam coś powiedzieć, ale się powstrzymałam.
- Jeżeli ty nie idziesz to ja też nie!- postanowiła Lisa, uderzając pięścią w łóżko.
- To miłe z twojej strony, ale powinnaś iść.- odpowiedziałam po chwili uśmiechając się do przyjaciółki. 
- Idziemy na obiad?- zapytała.- Opuściłaś dzisiaj zajęcia...- dopiero teraz sobie o nich przypomniałam. Gdybym poszła mój dziennik nadal byłby cały i zdrowy. Były tam wszystkie piosenki, wszystkie, które pisałam od 3 lat. 
- Nie mam ochoty jeść.- powiedziałam.
- Ale musisz.- zdecydowanym tonem odparła Lisa, biorąc mnie za rękę. Spojrzałam na nią, po czym ruszyłam z miejsca. 
       Obiad okazał się być jednak dobrym pomysłem, ponieważ nawet nie wiedziałam, że jestem aż tak głodna. Ponadto Lisa w końcu poznała Daniela, który był jedną z milszych osób na tym obozie. Natomiast chłopak poznał nas ze swoją przyjaciółką Crystal, która również okazała się być bardzo fajna. Po wspólnym zjedzeniu obiadu, Crystal zaproponowała nam, że pokaże swój domek. Ja i Lisa chętnie się zgodziłyśmy, tym bardziej ja. Miała już dosyć ciągłego siedzenia w domu i opłakiwania Chloe. Może przyda mi się jakaś rozrywka.
- To naprawdę niesprawiedliwe, że nie możesz iść na bal.- Reed, bo tak na nazwisko miała Crystal właśnie wpuszczała nas do swojego domku. Okazało się, że ma dwie współlokatorki, których akurat nie było w środku.
- Ta...tym bardziej, że do końca obozu będę musiała sprzątać stołówkę.- powiedziałam, krzyżując ręce na piersi. 
- Ta Kate to suka...- stwierdziła Crystal.- Chcecie coś do picia?- zapytała.- Mam tylko wodę.- dodała szybko, wyciągając trzy szklanki, a następnie wodę z lodówki. Nalała nam napoju, podając szklanki. 
- Kto z tobą mieszka?- zapytała Lisa, patrząc na pozostałe dwa łóżka. 
- Kira i Holland.- powiedziała z uśmiechem.- Są niezastąpione, ale szkoda, że spotykamy się tylko na tym obozie.- stwierdziła robiąc kolejny łyk picia.- A jak wam się podobają tutejsi chłopcy?- zapytała ze śmiechem. 
- O dziwo, jeszcze żaden do mnie nie zarywał.- Lisa zrobiła skwaszoną minę, na co ja i Crystal zaczęłyśmy się śmiać. 
Po odejściu z domku Crystal poszłam z Lisą do nas. Dopiero teraz zauważyłam, jaki straszny bałagan tu panuje. Po podłodze porozrzucane były nasze ubrania, na szafkach stały stare kubki, a kołdry były niepościelone. 
- Spoko, ja posprzątam.- powiedziała Lisa, widząc moje spojrzenie.- Ty i tak będziesz musiała sprzatać stołówkę.- zaśmiała się, a ja rzuciłam ją starym plastikowym kubeczkiem. 
- Co zaśpiewacie na finale obozu?- zapytałam, siadając na łóżku. 
- Zobaczysz...to wielka niespodzianka! Teraz ćwiczymy też choreografie i...a ty?- zapytała.
- Nie wiem.- odparłam cicho. Zdawało mi się, że tylko ja jeszcze nie wybrałam mojej piosenki. Na początku myślałam, że będzie to któraś z moich, ale teraz? Nie pamiętałam wszystkich słów, a mój dziennik...właśnie co z nim? Podeszłam do grzejnika, podnosząc go. Był teraz bardziej pomarszczony, ale dało się go jeszcze czytać. Odetchnęłam z ulgą, patrząc, czy wszystkie strony są dobre. Okazało się, że tylko jedna jest tak zamazana, że trudno było mi rozszyfrować słowa. Po tej krótkiej rozmowie poszłam wziąć prysznic.

Dylan
         Siedziałem przed moim laptopem, pijąc jakiś napój gazowany. Właśnie rozmawiałem z Tyler'em, który zamiast mi pomagać, śmiał się z całej sytuacji.
- Mówię serio...ona jest inna.- powiedziałem, myśląc o Lucy. Coraz bardziej żal robiło mi się na myśl o tym, że zatopiłem jej dziennik.
- Stary...masz jej chustkę.- powiedział Tyler, a widząc moje zdezorientowane spojrzenie zaraz dodał.- możesz do niej iść pod pretekstem oddania jej.- podpowiedział. Już myślałem o takim wyjściu z sytuacji, ale skończyłoby się na tym, że Lucy przegania mnie z pod jej domku. Słyszałem też, że jej współlokatorka ma na moim punkcie świra, więc raczej nie chciałbym tam iść. 
- Sam nie wiem...może bal? To byłaby dobra okazja.- powiedziałem, patrząc na Tyler'a. 
- Eh...skoro są tam takie fajne dziewczyny, za rok jadę z tobą.- zaśmiałem się z żartu przyjaciela.
- Chyba się zakochałem.





Jak tam Dyluśki?
Przygotowania do świąt idą pełną parą? Wstawiam wam tutaj
taki przedświąteczny rozdzialik, więc co niektórzy mogą potraktować
to jako prezent od zajączka! 
Mam nadzieję, że rozdział wam się spodobał! 
Muszę też wyjawić, że w następnym będzie się dużo działo
między naszymi głównymi bohaterami i ktoś nowy dojdzie! 
Trzymajcie się! Cześć!