wtorek, 14 kwietnia 2015

Rozdział IV

   Lucy
       Następnego dnia, jeszcze przed śniadaniem, wpatrywałam się w mój notatnik. Nadal myślałam, którą piosenkę mam wybrać, ale żadna nie wydawała mi się być wystarczająco dobra na finał. Nagle usłyszałam głośny dzwonek telefonu. Szybko do niego podbiegłam, widząc numer mamy. Natychmiastowo odebrałam.
- Halo? Co z Chloe?- zapytałam szybko.
- Nie ma żadnych wieści...- powiedziała ze smutkiem w głosie.
- Nic a nic?- zapytałam załamana.- Przecież nie mogła zapaść się pod ziemię.- powiedziałam zaraz potem, czując wielką gulę w gardle. 
- Nikt nic nie wie...a ty Lucy, jesteś ostatnią osobą, która rozmawiała z nią przed śmie...znaczy zaginięciem.- moja mama najwyraźniej była już zmęczona tym wszystkim. Faktycznie, pisałam z Chloe, ale to chyba nie było nic ważnego. Tylko pisała jaka jej szkoła jest naprawdę fajna, i że układa jej się z chłopakiem, którego nigdy nie poznałam. Wiedziałam jedynie tylko, że miał na imię Logan i nic poza tym. Często słyszałam, że jest naprawdę cudowny, ale czy rzeczywiście? 
- Zadzwonić do mnie, jak coś już będzie wiadomo?- zapytałam z nadzieją. 
- Pewnie.- odparła mama, rozłączając się. Po tej rozmowie byłam jeszcze bardziej załamana niż wcześniej. Niewiedza jest do dupy. Wybiegłam z domu, nawet sama nie wiem dlaczego. Udałam się na salę, w której odbywały się wszelkie ćwiczenia. Było tutaj dosyć sporo miejsca, kiedy nie było innych. Pod ścianą, stał fortepian, a zaraz obok niego gitara. Usiadłam na małym stołku i zaczęłam grać piosenkę, którą ostatnio napisałam. Uwielbiałam tą melodię, którą zresztą często grałam. Naciskałam kolejne klawisze, zatapiając się w słowach, nie myśląc o swoich problemach, zmartwieniach ani niczym, co mnie otacza. Słowa wypływały ze mnie niczym fala, niesiona przez morze, aż w jednej chwili ktoś to po prostu przerwał. Usłyszałam głośny trzask, po czym szybko otworzyłam oczy. Poczułem, że się rumienię,
- Łał.- Dylan powiedział to jedno słowo, które wywołało na mnie wrażenie. Ale zaraz...jakie wrażenie? Chłopak zaczął zbierać z podłogi zbity wazon.
- Od dawna tu stoisz?- zapytałam poirytowana.
- Nie wiem...- odpowiedział, kładąc potłuczone szkło na szafkę.
- Nieważne.- wstałam, po czym chciałam wyjść. Dylan złapał mnie za rękę, przytrzymując.- Czego jeszcze ode mnie chcesz? Miałeś trzymać się z daleka.- powiedziałam ze zgrozą w oczach.
- Chciałem przeprosić...za ten dziennik.- powiedział Dylan, ale poczułam się tak jakby nie było mu wcale smutno.
- Masz szczęście, że jeszcze żyje.- powiedziała do niego. Nagle drzwi od sali otworzyły się, a do środka zaczęły wchodzić ze 3,4 dziewczyny. Dylan szerzej otworzył oczy, po czym pociągnął mnie za rękę. Chciałam coś do niego krzyczeć, ale ona już wpadł ze mną do łazienki. Nikt nas nie zauważył, ponieważ sala do ćwiczeń była zbudowana w tak specyficzny sposób, że korytarz był oddzielone ze salą główną ścianą.  Przez drzwi od łazienki damskiej było słychać głosy różnych osób. Albo mi się wydawało, albo właśnie Lisa coś powiedziała.
- Kogo to piosenka? - jakaś dziewczyna zapytała, ja poczułam, że mój żołądek skręca się w małą kulkę. Zostawiłam na fortepianie kartkę ze słowami i melodią.
- Nawet niezła.- pochwaliła jakaś druga. Odwróciłam się od drzwi, wbijając w Dylana gniewne spojrzenie.
- Idę do łazienki.- to była z pewnością Lisa, która zbliżała się w naszą stronę. Dylan najwyraźniej tego nie usłyszał, gdyż stał pod ścianą, zupełnie zamyślony. Chwyciłam go za rękę, ciągnąć do kabiny. Kiedy już byliśmy w środku, zauważyłam, że chłopak chciał coś powiedzieć, ale zakryłam mu usta ręką. Teraz pozostawała mi tylko modlitwa, o to, żeby Lisa nie wybrała tej kabiny. Zauważyłam jak Dylan się do mnie uśmiechnął. Po chwili poczułam jak jego ręka wędruje na moje biodro. W jednej chwili zdrętwiałam, a zaraz potem poczułem te nieznośne rumieńce. Musiałam teraz wyglądać mniej więcej jak pomidor. Chłopak wbił we mnie spojrzenie swoich brązowych oczów, którym nie mogłaby się oprzeć żadna nastolatka. Do moich uszu dobiegały kolejne dźwięki odkręcania kranu, suszenia rąk, aż wreszcie otwieranych i zamykanych drzwi. Jak poparzona odsunęłam się od Dylana.
- Weźcie tą piosenkę...idziemy stąd.- jakaś dziewczyna powiedziała to doniosłym głosem. Przez chwilę czekaliśmy, aż na pewno wszyscy wyjdą. Po jakiś 30 sekundach wyszłam z kabiny, nie odwracając się do tyłu.
- Hej!- Dylan krzyknął za mną.- Nie podobało ci się?- zapytał. W tym problem, że cholernie mi się podobało.
- Mogłeś się bardziej postarać.- odpowiedziałam, wychodząc z łazienki. Usłyszałam za sobą kroki Dylana.
    - Pokaże ci coś.- powiedział do mnie, byłam szczerze zdziwiona, ale chciałam dowiedzieć się, co to będzie. Stałam wpatrując się, jak chłopak bierze gitarę w swoje ręce i zaczyna grać. Poznałam tą melodię, a kiedy Dylan zaczął śpiewać piosenkę, która była mi bardzo dobrze znana, przyłączyłam się do niego. Chłopak uśmiechnął się, słysząc mój głos. Nasza muzyka stawała się coraz głośniejsza, a my coraz bardziej dawaliśmy sobie radę ze wspólnym śpiewaniem. Kiedy tylko piosenka się skończyła, spojrzałam na Dylana.
- Ładnie śpiewasz.- powiedział, odkładając na gitarę.
- Całe życie czekałam na pochwałę od ciebie!- odpowiedziałam ze sztucznych westchnięciem. Chłopak zaczął się śmiać, a kiedy umilkł, przybliżył się do mnie. Przez chwilę zrobiło się trochę niezręcznie, gdyż nikt z nas się nie oddzywał. Staliśmy zaledwie 3 centymetry od siebie, wsłuchując się w swoje oddechy. Poczułam jego rękę na mojej, która lekko ją otulała. Zrobiło mi się strasznie przyjemnie. Dylan przybliżył się jeszcze bardziej, powoli nachylając się ku mnie. Zamknęłam oczy, czekając na jego pocałunek. Nagle zostaliśmy oślepieni przez jakieś dziwne światło. Nim się zorientowałam, co się dzieje, Dylan przeklnął. Dopiero wtedy zauważyłam paparazzi, które stało na sali. Ale dlaczego w ogóle byli na tym obozie i jak udało im się tutaj dostać? Zanim chłopak cokolwiek zrobił, ci ludzie uciekli razem ze swoimi aparatami.
- Właśnie tego chciałem tutaj uniknąć.- powiedział bardziej sam do siebie.- Chyba powinienem iść...nie zdziw się, jeżeli jutro pojawisz się w gazetach. - nic nie odpowiedziałam, patrząc jak Dylan wychodzi. Poczułam się jak...ostatnia idiotka. Zaraz przypomniałam sobie, że nie poszłam sprzątać do stołówki. No super...szykuje się jeszcze więcej kary...Szybko wybiegłam z sali, by przeprosić panią Thomson.

Dylan
        Naprawdę się zakochałem...nie mogę w to uwierzyć. Czemu akurat w niej? Nie mogłem wybrać innej znanej piosenkarki, czy też aktorki? Nie byłoby wtedy tego całego szumu. Kiedy dotarłem do domu, zauważyłem, że stoi tam samochód. Zdziwiłem się na ten widok, ale postanowiłem sprawdzić, kto przyjechał. Wszedłem do domu, widząc...nie to niemożliwe. Tyler siedział na kanapie, jak gdyby nigdy nic. 
- Tyler?- zapytałem zdziwiony, a jednocześnie uszczęśliwiony. 
- Mówiłem, że przyjadę.- na mój głos, chłopak wstał z kanapy z uśmiechem.- Myślałem, że tu będzie gorzej...- rozejrzał się po domku, który rzeczywiście, nie był taki zły. 
- Fajnie, że jesteś...ale---chciałem coś powiedzieć, ale on mi przerwał.
- Mówiłeś, że są tu niezłe dziewczyny.- powiedział.- więc idziemy je zobaczyć?- zapytał, a ja się zaśmiałem. 
-Chyba nie w twoim guście.- powiedziałem, idąc w stronę kuchni. Była mała, ale całe szczęście, było tutaj wszystko, czego potrzebowałem.
- Możemy to sprawdzić- odpowiedział Tyler, idąc w stronę wyjścia. 
- Hej! Nie pomyślałeś, że nie za bardzo mogę tak wychodzić.- wskazałem na swoją twarz.
- Ze mną jesteś bezpieczny.- Tyler zrobił dumną minę, wychodząc. Udałem się za przyjacielem. Rzeczywiście, kiedy byłem z nim, prawie nikt do nas nie podchodził. Raz podeszła większa grupka osób, ale Tyler powiedział, że jestem zajęty.  Gdybym ja tak zrobił, pewnie nikt by mnie nie posłuchał, ale jego słowa okazały się być magiczne.
- Tamta jest niezła.- powiedział wskazując na kogoś. Moje spojrzenie pobiegło wzdłuż linii jego palca, którym wskazywał dziewczynę. Z moim szczęściem okazało się, że to Crystal. Zabawne było to, że właśnie wczoraj okłamałem ją, że mam na imię Tyler i jestem niewidomy. Cóż za zbieg okoliczności.
- To dziwaczka.- powiedziałem szybko, widząc, że Tayler chce do niej podejść.
- Nie wygląda.- chłopak spojrzał, na jej roześmianą twarz.
- Pozory mylą.- odpowiedziałem tajemniczo, z uśmieszkiem na twarzy. Trochę źle czułem się z tym, że muszę okłamywać Tyler'a, kiedy on był mi najwierniejszą osobą ze wszystkich. Może powinienem mu powiedzieć, że w pewien sposób podszywałem się pod niego? Spojrzałem teraz na Crystal, która akurat w tym samym momencie zerknęła na mnie. Od razu zaczęła mówić coś do swojej przyjaciółki, a następnie powoli zaczęły do nas podchodzić.
- Możemy prosić o autograf? Lubimy cię słuchać i...- zaczęła dziewczyna.
- Jasne.- odparłem, przerywając jej. Poczułem jak moje serce zaczyna mocniej bić ze zdenerwowania. Podpisałem im jakieś kartki, po czym chciałem jak najszybciej odejść, ale niestety...Tyler pokrzyżował mi plany.
- Skoro już tak tutaj stoimy...może się z nami gdzieś przejdziecie. - zaproponował. Dziewczyny wyglądały na zdziwione i jednocześnie zadowolone z propozycji.
- Jasne, a więc jestem Crystal, a to Holland.- przedstawiła najpierw siebie, a potem koleżankę. I tak mniej więcej zaczęła się nasza "przyjaźń".Przez następne dni chodziliśmy tylko z Crystal i Holland. A ja zauważałem, że Scott coraz bardziej zakochuje się w Reed. Wszyscy byli coraz bardziej zestresowanie nadejściem wielkiego finału, więc szykowali piosenki, układy, ale w wolnych chwilach większość nastolatków myślała o balu. Widziałem niektóre dziewczyny, szykujące swoje suknie. Lucy...nie oddzywała się do mnie, po tym, jak jej, a raczej nasze zdjęcia pojawiły się w magazynach dla nastolatków. Obrazek przedstawiał zawsze ten sam moment, czyli nasz prawie pocałunek. Jednak paparazzi ustawili kamery tak, żeby było widać, jak ją całuję. Może przynajmniej na balu uda mi się z nią porozmawiać...
- O czym tak rozmyślasz?- z zamyślenia wyrwała mnie Holland, którą bardzo polubiłem. Była żywiołowa, roześmiana i bardzo ładna. Była również najlepszą przyjaciółką Crystal, która najwyraźniej zniknęła gdzieś z Tyler'em.
- O tej dziewczynie...- powiedziałem, wpatrując się w ziemię.
- Ta która jest z tobą we wszystkich gazetach?- Holland spojrzała na mnie swoimi dużymi, zielonymi oczami. Znaliśmy się parę dni, a ja czułem, że będziemy naprawdę dobrymi przyjaciółmi.
- Tak, nie daję mi spokoju. Chyba się...zakochałem.- odpowiedziałem.
- Trudny temat do ogarnięcia.- odpowiedziała dziewczyna ze śmiechem.- Ale nie martw się, na balu wszystko sobie wyjaśnicie.- powiedziała po chwili, widząc moją minę niezadowolenia.
- Znasz ją?- zapytałem, spoglądając na Roden.
- Ta...Crystal mnie z nią poznała i z jej...trochę świrniętą przyjaciółką.- odparła śmiejąc się  pod nosem. Kiwnąłem głową, uśmiechając się do dziewczyny. W myślach jednak powtarzałem sobie tylko jedno słowo "Bal".

Lucy
         Myślałam, że może będę mogła iść na ten bal, że może p.Thomson odpuści mi karę, ale po tym co zrobiłam? Nie ma już dla mnie nadziei. Nie przyszłam sprzątać stołówki i zachowałam się jak dziecko. Dni mijały mi coraz szybciej, a ja nadal nie miałam piosenki, którą mogę zaśpiewać na finał. Idąc ścieżką, rozmyślałam o tym obozie. Myślałam, że to będzie najlepsza rzecz, jaka kiedykolwiek mnie spotka, ale wcale tak nie jest. Nagle usłyszałam ciche nutki grania i podśpiewywania. Było to parę osób, które na pewno przygotowują się do finału. Poszłam za głosem muzyki, słysząc ją coraz dokładniej. Teraz już dokładnie wiedziałam, z którego pomieszczenia dobiegają dźwięki. Spojrzałam przez okno i omal się nie przewróciłam. Ta suka, córka p.Thomson wraz ze swoimi równie głupimi przyjaciółkami śpiewa moją piosenkę! Tak! Właśnie moją, którą zabrały z fortepianu. Czułam jak wszystko się we mnie gotuje, ale czy powinnam coś mówić? Dostanę jeszcze więcej kary....Ale to moja piosenka! Wszystkie myśli przelatywały w mojej głowie w obrotnym tempie, a ja nadal nie wiedziałam co zrobić. Myślałam, że pozabijam je na miejscu. Miałam właśnie wchodzić do tego pomieszczenia, kiedy ktoś złapał mnie za ramię.
- Hej....wyglądasz jakoś dziwnie.- odwróciłam się, słysząc głos Daniela. 
- Te....one ukradły mi piosenkę!- poskarżyłam się.- Nie wiem co mam robić.- bezradna, spuściłam ręce. 
- Chyba nie chcesz mieć problemów.- powiedział z lekkim uśmiechem.- Co ty na to, żeby zaśpiewać ze mną, w duecie?- zapytał, pełen nadziei, tak przynajmniej mi się wydawało.
- Na...naprawdę?- zapytałam zdziwiona. 
- Jasne!- odparł z uśmiechem na ustach. 
- Pewnie, że TAK!- wykrzyknęłam, obejmując go ramionami. 
- Uważaj, bo mnie udusisz.- powiedział śmiejąc się. Odsunęłam się od niego trochę, czując na moich policzkach nieznośne rumieńce. Usłyszeliśmy jak Kate idzie w naszą stronę, więc szybko wpadliśmy w krzaki, śmiejąc się po cichu.




No i kolejny rozdział za mną! Przepraszam, że tyle dni nic nie wstawiałam :c
Miałam tak zwany brak weny, która teraz do mnie przypłynęła. A tak btw. to
jestem chora i nie mam co robić w domu, więc sobie piszę :) 
Kooocham Dylana! XDD


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz