Lucy
A więc...poznajcie mnie. Jestem 16-latką, jestem na drugim roku liceum i marzę, żeby wreszcie skończyć szkołę. Moi rodzice są...naprawdę kochani. Nigdy nie spotkałam w życiu bliższych mi osób, z którymi porozmawiać mogę na naprawdę każdy temat. Zawsze wspierali mnie na moich występach szkolnych, lub zapisywali mnie na kursy śpiewania. Naprawdę to kocham. Uwielbiam coś tworzyć, śpiewać, grać. Cała historia zaczyna się w dosyć normalnym i przeciętnym miejscu, a mianowicie w mojej szkole. W moje ręce dostała się ulotka, którą widzę tu co rok. Obóz letni "Summer song zaprasza na coroczną zabawę!" Na okładce widniało także zdjęcie znanego piosenkarza wśród nastolatek Dylana O'Brien, który prawdopodobnie miał tam być. Zawsze uważałam, że to nadęty burak, który zarabia mnóstwo kasy na tanich reklamach. Jednak jego obecność za bardzo nie przeszkodziłaby mi w tym co kocham.
- Jedziesz?- usłyszałam czyiś głos z nad ręki. Podniosłam lekko głowę, widząc niską blondynkę. Lisa stała wyczekując na odpowiedź, ponieważ tak jak ja kochała muzykę, była młodsza o rok, a jej rodzice pozwolili jej jechać.
- Nie wiem...pewnie nie.- odparłam trochę zażenowana. Jeszcze raz zerknęłam na ulotkę, po czym poszłam na lekcje.
- Nie.- moja powiedziała te słowa bardzo szybko, co oznaczało, że mam nie próbować jej przekonywać.
- Ale mamo...to...- zaczęłam, jednak tata uciszył mnie gestem ręki.
- Przykro nam córeczko, ale chyba nie mamy tyle pieniędzy.- powiedziała mama ze smutkiem w głosie. Tak bardzo chciałabym jechać na ten obóz, ale co miałam zrobić?
W taki właśnie sposób wylądowałam w małej knajpce "U Tay'a", która w zasadzie nie była taka zła. Mogłam trochę zarobić sprzedając koktajle i hamburgery. Jedynym minusem było to, ze musiałam nosić jakąś śmieszną czapeczkę przez cały dzień.
Kiedy zarobiłam wystarczająco dużo pieniędzy, zapłaciłam za obóz i właśnie teraz stoję w pokoju i myślę, co zabrać ze sobą. Jestem tak strasznie podekscytowana. Już powiedziałam o wszystkim Lisie, która zaczęła straszliwie wrzeszczeć, na tą wiadomość. Spakowałam ubrania, gitarę, buty, szampony, szczoteczkę i inne potrzebne rzeczy. Zeszłam na dół, ze wszystkimi torbami pod rękoma. Mój tata wziął dwie torby ode mnie, całując mnie przy tym w czoło.
- Córeczko...tylko uważaj na siebie.- powiedziała mama prawie płacząc. Westchnęłam i uśmiechnęłam się do niej.
- Przyjadę pod koniec wakacji.- odpowiedziałam, mocno przytulając rodzicielkę. Nie mogłam w to uwierzyć, właśnie jadę na "Summer Song". Można chcieć czegoś więcej? Z chęcią wsiadłam do taksówki, po czym pomachałam na pożegnanie rodzicom. Po drodze taksówka miała zabrać jeszcze Lisę.
- Jedziesz?- usłyszałam czyiś głos z nad ręki. Podniosłam lekko głowę, widząc niską blondynkę. Lisa stała wyczekując na odpowiedź, ponieważ tak jak ja kochała muzykę, była młodsza o rok, a jej rodzice pozwolili jej jechać.
- Nie wiem...pewnie nie.- odparłam trochę zażenowana. Jeszcze raz zerknęłam na ulotkę, po czym poszłam na lekcje.
- Nie.- moja powiedziała te słowa bardzo szybko, co oznaczało, że mam nie próbować jej przekonywać.
- Ale mamo...to...- zaczęłam, jednak tata uciszył mnie gestem ręki.
- Przykro nam córeczko, ale chyba nie mamy tyle pieniędzy.- powiedziała mama ze smutkiem w głosie. Tak bardzo chciałabym jechać na ten obóz, ale co miałam zrobić?
W taki właśnie sposób wylądowałam w małej knajpce "U Tay'a", która w zasadzie nie była taka zła. Mogłam trochę zarobić sprzedając koktajle i hamburgery. Jedynym minusem było to, ze musiałam nosić jakąś śmieszną czapeczkę przez cały dzień.
Kiedy zarobiłam wystarczająco dużo pieniędzy, zapłaciłam za obóz i właśnie teraz stoję w pokoju i myślę, co zabrać ze sobą. Jestem tak strasznie podekscytowana. Już powiedziałam o wszystkim Lisie, która zaczęła straszliwie wrzeszczeć, na tą wiadomość. Spakowałam ubrania, gitarę, buty, szampony, szczoteczkę i inne potrzebne rzeczy. Zeszłam na dół, ze wszystkimi torbami pod rękoma. Mój tata wziął dwie torby ode mnie, całując mnie przy tym w czoło.
- Córeczko...tylko uważaj na siebie.- powiedziała mama prawie płacząc. Westchnęłam i uśmiechnęłam się do niej.
- Przyjadę pod koniec wakacji.- odpowiedziałam, mocno przytulając rodzicielkę. Nie mogłam w to uwierzyć, właśnie jadę na "Summer Song". Można chcieć czegoś więcej? Z chęcią wsiadłam do taksówki, po czym pomachałam na pożegnanie rodzicom. Po drodze taksówka miała zabrać jeszcze Lisę.
Dylan
-Wakacje w towarzystwie jakiś małych...- chciałem dokończyć, ale mój przyjaciel Tyler mnie uciszył.
- Może będzie fajnie.- wyszczerzył do mnie zęby. Znajdowaliśmy się przed moim domem, a raczej willą. Mój szofer właśnie wyszedł zza drzwi, kierując się do garażu. Tuż po chwili wyjechał na podjazd ślniącym samochodem.
- Nie daj się stary.- Tyler przybił mi piątkę na pożegnanie. Wsiadłem do samochodu zażenowany całą sytuacją. Nie miałem ochoty spędzać tam wakacji. Kiedy myślałem o krzyczących nastolatkach na mój widok, robiło mi się niedobrze. Mój menadżer chciał mnie tam wysłać, żeby pokazać, że oddaje się swoim fanom. Ale czy ktokolwiek zapytał mnie kiedyś, czego tak naprawdę chce? Wybierali za mnie słowa do piosenek, muzykę, nawet stroje, w których miałem wystąpić. Czasem naprawdę miałem tego dosyć. Chwilę to trwało zanim dojechaliśmy na miejsce. Wysiadłem z samochodu, rozglądając się po okolicy. Jeszcze tu nikogo nie było, pewnie specjalnie przywieziono mnie wcześniej, żeby nie było zamieszania.
- Dylan! Jak dobrze, że już jesteś.- usłyszałem całkiem miły głos jakiejś kobiety.- Zaprowadzę cię do twojego domu.- dodała zaraz, prowadząc mnie dróżką. Stanęliśmy przed drewnianym domem, który nie był aż taki zły. Wszedłem do środka, a zaraz za mną ta pani i mój szofer z torbami. Ułożył je po prawej stronie, po czym wyszedł.
- Ja jestem pani Thomson, organizatorka obozu.- uśmiechnęła się miło, po czym wręczyła mi kartkę.- Tutaj masz mapkę naszego obozu i plan dnia.- powiedziała, po czym wyszła. "Super" pomyślałem zaraz po odejściu pani T. Plan dnia we wakacje, to prawie jak praca. Wyjrzałem przez okno, widząc zjeżdżające się samochody i taksówki. Wysiadali z nich uśmiechnięci nastolatkowie, którzy witali się ze sobą. Zasłoniłem firankę z powrotem, żeby nikt mnie nie zauważył. Nie planowałem natrętnych gości już pierwszego dnia.
Lucy
Tu jest świetnie! Zaraz po wyjściu z taksówki poczułam przypływ świeżego powietrza. Uśmiechnięta Lisa, rozglądała się nerwowo po okolicy.
- On gdzieś tu musi być!- powiedziała zażenowana. Spojrzałam na nią, mrużąc oczy.- Dylan.- powiedziała widząc mój wyraz twarzy.
- Nie obchodzi mnie jakaś denna gwiazdeczka. Rozejrzyj się, gdzie jesteśmy!- krzyknęłam wesoło, biorąc ją za rękę i prowadząc w stronę wejścia. Było tutaj bardzo dużo miejsca. Z tyłu stały drewniane domki, w których zapewne mieszkali obozowicze. Było tutaj dużo drzew i przeróżnych sal do ćwiczeń.
- Tam są chyba zapisy- wskazałam na kasę, przy której roiło się już od nastolatków. Razem z Lisą poszłyśmy się ustawić w kolejce, czekając na nasz domek. Nadal nie mogę uwierzyć, że tu jestem...może to tylko sen? Ale nie, stoję tutaj, słyszę muzykę i jest naprawdę świetnie. Uświadomiłam sobie właśnie, że to prawdopodobnie najlepszy dzień mojego życia. Kiedy tylko dotarłyśmy do kasy poprosiłyśmy o dwu-osobowy domek. Od razu poszłyśmy poszukać numerku "24". Był naprawdę ładny, w środku jak i na zewnątrz. Znajdowały się w nim dwa łóżka, szafa na ubrania, mała łazienka i dwa fotele z małym telewizorem. Rzuciłam moje torby na bok, a gitarę ułożyłam na łóżku. Zanim się obróciłam Lisy już nie było w domku. Uśmiechnęłam się pod nosem, po czym usiadłam. Informacja, o tym, że jestem na obozie jeszcze do końca do mnie nie dotarła. Chyba muszę to dokładnie przemyśleć. Ale kiedy tak sobie rozmyślałam, przypomniało mi się, że miałam zadzwonić do mojej mamy.
- Halo?- odebrała, widocznie zdenerwowana.
- Dojechałam!- wykrzyknęłam do telefonu uszczęśliwiona.- Jejku, mamo...tu jest super...- powiedziałam kładąc się na łóżku.
- Tak się cieszę...zadzwonię do ciebie wieczorem, a ty baw się dobrze.- po tych słowach mama się rozłączyła. Ciekawe dlaczego tak krótko ze mną rozmawiała? Postanowiłam, że nie będę się tym przejmować. Zobaczę obóz...sale treningowe...pójdę się przejść, może kogoś poznać? Właśnie wychodziłam z domku słysząc śmiechy jakiś dziewczyn. Okazało się, że stały one przy domku obok patrząc właśnie na mnie.
- Patrzcie jak się ubrała...- powiedziała blondynka śmiejąc się. Chyba myślały, że jestem głucha i tego nie słyszę.
- Pewnie beztalencie.- dodała druga również się śmiejąc. Nie zwracając na nie uwagi poszłam przed siebie, aż zauważyłam Lisę. Rozmawiałam z innymi dziewczynami, przy tym śmiejąc się do nich. Kiedy tylko mnie zauważyła opuściła grupkę i podeszła do mnie.
- Muszę znaleźć Dylana...- westchnęła z nadzieją w głosie.
- Tylko po to przyjechałaś?- zaśmiałam się do Lisy, która chyba nie przejęła się tym komentarzem. Ruszyła w stronę domków, więc poszłam za nią. Dotarłyśmy do wielkiej stołówki, w której za chwilę miał zacząć się obiad. Poszłyśmy po tace, żeby nałożyć sobie jedzenia. Z wrażenia wcale nie byłam głodna, więc na mojej tacy znalazł się tylko jogurt, woda i jabłko. Poszłam zająć wolne miejsce, czekając na Lisę. Nagle nad moją głowa stanęła ta sama dziewczyna, która wcześniej mnie obrażała. Z tyłu znalazły się także jej dwie koleżanki.
- To nasze miejsce.- powiedziała ostro. Postanowiłam, że nie zareaguję. - Słyszałaś...- powiedziała po chwili.
- Nie widzę nigdzie kartki z twoim nazwiskiem.- odpowiedziałam spoglądając na nią wyczekująco. Blondynka wzięła butelkę, odkręciła ją i...woda znalazła się na mojej głowie. Chciałam jej oddać, więc oblałam ją jogurtem. Wściekła dziewczyna zaczęła krzyczeć, nawet na swoje przyjaciółki, co zaczęło wydawać mi się trochę śmieszne.
- Co tu się dzieje?!- pani Thomson- organizatorka obozu właśnie zauważyła naszą kłótnię. Obrzuciła nas gniewnym spojrzeniem, a właściwie to tylko mnie.- Córeczko...nic ci nie jest?- zapytała. Oh...super, więc to jej córka? Jeszcze lepiej.- A ty...- wskazała na mnie palcem.- Posprzątasz dzisiaj wieczorem całą stołówkę i nie pójdziesz na koncert Dylana.- powiedziała z pogardą w głosie. Westchnęłam, po czym wyszłam ze stołówki. Moje ubrania były całkiem przemoczone, więc musiałam się iść przebrać.
Resztę dnia spędziłam dosyć nudno. Czekało mnie teraz wielkie sprzątanie stołówki, kiedy inni będą świetnie bawić się na koncercie Dylana. Chociaż nie zależało mi aż tak, żeby na niego pójść. Właśnie szłam w stronę stołówki, ubrana w dresy i luźną koszulkę. Zauważyłam inne wystrojone dziewczyny, śmiejące się na mój widok. Lisa pocieszała mnie w domu, że będzie jeszcze wiele koncertów, ale mi nie chodziło wcale o ten głupi występ. Zadarłam z niewłaściwą osobą i tyle. Weszłam do stołówki, widząc pełno talerzy po naszej kolacji. Kto normalny rzuca jedzeniem w ścianę? Spojrzałam na jasną tapetę, która była już ubrudzona. Z boku znajdowały się także wiaderko, mop i ściereczka. Pani Thomson powiedziała, że talerzy muszę zmywać ręcznie, gdyż zmywarka akurat się popsuła. Poszłam do kuchni, uznając, że zacznę od najgorszego.
Nie trwało to aż tak długo, nawet dobrze mi się tutaj sprzątało. Byłam sama, gdzieś z boku można było dosłyszeć granie na gitarze i śpiew, który nagle ucichł. Rozległy się brawa i krzyki, co oznaczało, że koncert się skończył. Teraz pewnie wszyscy pójdą do domków, a ja mam do posprzątania jeszcze wszystkie stoły i podłogę. Kiedy wyszłam z kuchni, usłyszałam trzask drzwi. Czyżby Lisa przyszła się ze mnie ponabijać? Do środka wszedł jednak jakiś chłopak. Brunet, ubrany w czerwony top i skórzaną kurtkę. Kiedy tylko się odwrócił, na jego twarzy można było zauważyć panikę.
- Nawet tutaj?- spojrzał na mnie swoimi brązowymi oczami. Nerwowo wyjrzał przez okno.
- Ej...czy ty czasem nie jesteś...?- nie dokończyłam zdania.
- Tak, jestem Dylan O'Brien.- przedstawił się.- Ale proszę, nie krzycz...mam dosyć ludzi na dzisiaj.- powiedział błagalnym głosem. Łał. Dylan O'Brien właśnie stał przede mną. Ten dupek, którego kochając wszystkie nastolatki.
- Nie mam zamiaru krzyczeć.- odparłam oburzona.- Lepiej gdybyś wyszedł, muszę tu posprzątać.- wskazałam na stołówkę. Dylan rozejrzał się, a potem wlepił we mnie zdziwione spojrzenie.
- Nie masz zamiaru?- zapytał z niedowierzaniem. Pokręciłam głową, przewracając oczami.
- Serio myślisz, że każda nastolatka będzie mdleć na twój widok?- zapytałam zażenowana. Ominęłam go, po czym chwyciłam mop. Zamoczyłam go w wodzie i kompletnie ignorując Dylana, zaczęłam czyścić podłogę.
- No...tak?- Dylan odpowiedział, a ja parsknęłam śmiechem.
- Skoro tutaj tak stoisz, możesz mi pomóc.- oznajmiłam z zadowoleniem, wciskając mu mop. Chłopak widocznie zdziwiony moim zachowaniem przyjął "prezent" i zaczął myć podłogę. Zaczęłam nucić piosenkę Gabrielle Aplin "The power of love".
- Niezłe.- pochwalił mnie, a ja poczułam, że się rumienie. Występowałam tylko w szkole, gdzie wszyscy mnie znali. Moje śpiewanie w domu słyszała tylko mama, Lisa, tata i jeszcze parę osób.
- Nie gadaj tylko sprzątaj.- ponagliłam go, widząc jak Dylan się uśmiecha.
- Jak masz na imię?- zapytał po chwili.
- Lucy Larrow.- przedstawiłam się, podając mu rękę.
- Nie obchodzi mnie jakaś denna gwiazdeczka. Rozejrzyj się, gdzie jesteśmy!- krzyknęłam wesoło, biorąc ją za rękę i prowadząc w stronę wejścia. Było tutaj bardzo dużo miejsca. Z tyłu stały drewniane domki, w których zapewne mieszkali obozowicze. Było tutaj dużo drzew i przeróżnych sal do ćwiczeń.
- Tam są chyba zapisy- wskazałam na kasę, przy której roiło się już od nastolatków. Razem z Lisą poszłyśmy się ustawić w kolejce, czekając na nasz domek. Nadal nie mogę uwierzyć, że tu jestem...może to tylko sen? Ale nie, stoję tutaj, słyszę muzykę i jest naprawdę świetnie. Uświadomiłam sobie właśnie, że to prawdopodobnie najlepszy dzień mojego życia. Kiedy tylko dotarłyśmy do kasy poprosiłyśmy o dwu-osobowy domek. Od razu poszłyśmy poszukać numerku "24". Był naprawdę ładny, w środku jak i na zewnątrz. Znajdowały się w nim dwa łóżka, szafa na ubrania, mała łazienka i dwa fotele z małym telewizorem. Rzuciłam moje torby na bok, a gitarę ułożyłam na łóżku. Zanim się obróciłam Lisy już nie było w domku. Uśmiechnęłam się pod nosem, po czym usiadłam. Informacja, o tym, że jestem na obozie jeszcze do końca do mnie nie dotarła. Chyba muszę to dokładnie przemyśleć. Ale kiedy tak sobie rozmyślałam, przypomniało mi się, że miałam zadzwonić do mojej mamy.
- Halo?- odebrała, widocznie zdenerwowana.
- Dojechałam!- wykrzyknęłam do telefonu uszczęśliwiona.- Jejku, mamo...tu jest super...- powiedziałam kładąc się na łóżku.
- Tak się cieszę...zadzwonię do ciebie wieczorem, a ty baw się dobrze.- po tych słowach mama się rozłączyła. Ciekawe dlaczego tak krótko ze mną rozmawiała? Postanowiłam, że nie będę się tym przejmować. Zobaczę obóz...sale treningowe...pójdę się przejść, może kogoś poznać? Właśnie wychodziłam z domku słysząc śmiechy jakiś dziewczyn. Okazało się, że stały one przy domku obok patrząc właśnie na mnie.
- Patrzcie jak się ubrała...- powiedziała blondynka śmiejąc się. Chyba myślały, że jestem głucha i tego nie słyszę.
- Pewnie beztalencie.- dodała druga również się śmiejąc. Nie zwracając na nie uwagi poszłam przed siebie, aż zauważyłam Lisę. Rozmawiałam z innymi dziewczynami, przy tym śmiejąc się do nich. Kiedy tylko mnie zauważyła opuściła grupkę i podeszła do mnie.
- Muszę znaleźć Dylana...- westchnęła z nadzieją w głosie.
- Tylko po to przyjechałaś?- zaśmiałam się do Lisy, która chyba nie przejęła się tym komentarzem. Ruszyła w stronę domków, więc poszłam za nią. Dotarłyśmy do wielkiej stołówki, w której za chwilę miał zacząć się obiad. Poszłyśmy po tace, żeby nałożyć sobie jedzenia. Z wrażenia wcale nie byłam głodna, więc na mojej tacy znalazł się tylko jogurt, woda i jabłko. Poszłam zająć wolne miejsce, czekając na Lisę. Nagle nad moją głowa stanęła ta sama dziewczyna, która wcześniej mnie obrażała. Z tyłu znalazły się także jej dwie koleżanki.
- To nasze miejsce.- powiedziała ostro. Postanowiłam, że nie zareaguję. - Słyszałaś...- powiedziała po chwili.
- Nie widzę nigdzie kartki z twoim nazwiskiem.- odpowiedziałam spoglądając na nią wyczekująco. Blondynka wzięła butelkę, odkręciła ją i...woda znalazła się na mojej głowie. Chciałam jej oddać, więc oblałam ją jogurtem. Wściekła dziewczyna zaczęła krzyczeć, nawet na swoje przyjaciółki, co zaczęło wydawać mi się trochę śmieszne.
- Co tu się dzieje?!- pani Thomson- organizatorka obozu właśnie zauważyła naszą kłótnię. Obrzuciła nas gniewnym spojrzeniem, a właściwie to tylko mnie.- Córeczko...nic ci nie jest?- zapytała. Oh...super, więc to jej córka? Jeszcze lepiej.- A ty...- wskazała na mnie palcem.- Posprzątasz dzisiaj wieczorem całą stołówkę i nie pójdziesz na koncert Dylana.- powiedziała z pogardą w głosie. Westchnęłam, po czym wyszłam ze stołówki. Moje ubrania były całkiem przemoczone, więc musiałam się iść przebrać.
Resztę dnia spędziłam dosyć nudno. Czekało mnie teraz wielkie sprzątanie stołówki, kiedy inni będą świetnie bawić się na koncercie Dylana. Chociaż nie zależało mi aż tak, żeby na niego pójść. Właśnie szłam w stronę stołówki, ubrana w dresy i luźną koszulkę. Zauważyłam inne wystrojone dziewczyny, śmiejące się na mój widok. Lisa pocieszała mnie w domu, że będzie jeszcze wiele koncertów, ale mi nie chodziło wcale o ten głupi występ. Zadarłam z niewłaściwą osobą i tyle. Weszłam do stołówki, widząc pełno talerzy po naszej kolacji. Kto normalny rzuca jedzeniem w ścianę? Spojrzałam na jasną tapetę, która była już ubrudzona. Z boku znajdowały się także wiaderko, mop i ściereczka. Pani Thomson powiedziała, że talerzy muszę zmywać ręcznie, gdyż zmywarka akurat się popsuła. Poszłam do kuchni, uznając, że zacznę od najgorszego.
Nie trwało to aż tak długo, nawet dobrze mi się tutaj sprzątało. Byłam sama, gdzieś z boku można było dosłyszeć granie na gitarze i śpiew, który nagle ucichł. Rozległy się brawa i krzyki, co oznaczało, że koncert się skończył. Teraz pewnie wszyscy pójdą do domków, a ja mam do posprzątania jeszcze wszystkie stoły i podłogę. Kiedy wyszłam z kuchni, usłyszałam trzask drzwi. Czyżby Lisa przyszła się ze mnie ponabijać? Do środka wszedł jednak jakiś chłopak. Brunet, ubrany w czerwony top i skórzaną kurtkę. Kiedy tylko się odwrócił, na jego twarzy można było zauważyć panikę.
- Nawet tutaj?- spojrzał na mnie swoimi brązowymi oczami. Nerwowo wyjrzał przez okno.
- Ej...czy ty czasem nie jesteś...?- nie dokończyłam zdania.
- Tak, jestem Dylan O'Brien.- przedstawił się.- Ale proszę, nie krzycz...mam dosyć ludzi na dzisiaj.- powiedział błagalnym głosem. Łał. Dylan O'Brien właśnie stał przede mną. Ten dupek, którego kochając wszystkie nastolatki.
- Nie mam zamiaru krzyczeć.- odparłam oburzona.- Lepiej gdybyś wyszedł, muszę tu posprzątać.- wskazałam na stołówkę. Dylan rozejrzał się, a potem wlepił we mnie zdziwione spojrzenie.
- Nie masz zamiaru?- zapytał z niedowierzaniem. Pokręciłam głową, przewracając oczami.
- Serio myślisz, że każda nastolatka będzie mdleć na twój widok?- zapytałam zażenowana. Ominęłam go, po czym chwyciłam mop. Zamoczyłam go w wodzie i kompletnie ignorując Dylana, zaczęłam czyścić podłogę.
- No...tak?- Dylan odpowiedział, a ja parsknęłam śmiechem.
- Skoro tutaj tak stoisz, możesz mi pomóc.- oznajmiłam z zadowoleniem, wciskając mu mop. Chłopak widocznie zdziwiony moim zachowaniem przyjął "prezent" i zaczął myć podłogę. Zaczęłam nucić piosenkę Gabrielle Aplin "The power of love".
- Niezłe.- pochwalił mnie, a ja poczułam, że się rumienie. Występowałam tylko w szkole, gdzie wszyscy mnie znali. Moje śpiewanie w domu słyszała tylko mama, Lisa, tata i jeszcze parę osób.
- Nie gadaj tylko sprzątaj.- ponagliłam go, widząc jak Dylan się uśmiecha.
- Jak masz na imię?- zapytał po chwili.
- Lucy Larrow.- przedstawiłam się, podając mu rękę.
----------------------------------------------------------------
Witam witam!
Jest to mój nowy blog, na którym będę publikować opowiadania
o Dylanie i Lucy! Mam nadzieję, że wy też kochacie go tak samo mocno jak
ja ♥! Okej...nie przeciągając. W opowiadaniach chodzi i obóz "Summer Song", na który przyjeżdżają zdolni młodzi ludzie. Dylan jest gwiazdą popu, zostaje zmuszony do przyjechania tam. Poznaje Lucy, który wydaje mu się być inna od reszty dziewczyn. Reszty dowiecie się sami! Gdybyście widzieli jakiekolwiek błędy to proszę o uprzedzenie, gdyż lubię je popełniać (najbardziej językowe) :P I interpunkcyjne, oczywiście ;_;
Proszę o komentarze i opinie! Za każdy komentarz bardzo dziękuję, jak także za obserwację. Rozdziały pojawiać zapewne się będą często, ponieważ strasznie lubię pisać i często to robię. Do zobaczenia wszystkim!
Świetnie się zaczyna! Czekam na kolejne rozdziały <3
OdpowiedzUsuńOmatkokochana! Kocham Dylana <3 Tak wiem, zalatuje psychofanką xd Czekam na next i zapraszam do siebie ;) http://youarelyinglikeacat.blogspot.com/
OdpowiedzUsuń