Lucy
- Nie poddawaj się...jeszcze raz.- mówił Daniel, widząc moją minę. Dzisiaj nic mi nie szło, nawet śpiew. Akurat na naszej próbie, musiałam stracić humor. Daniel uśmiechnął się, podchodząc bliżej.
- Wyluzuj się...- powiedział, chwytając mnie za ręce. Zaczął śpiewać naszą piosenkę, która była cholernie dobra. Uwielbiam takie wolne ballady. Przyłączyłam się do niego. Sprawialiśmy wrażenie całkiem zgranego duetu, którym naprawdę się staliśmy. Już parę dni ćwiczymy bez przerw. Śpiewamy, gramy, układamy cały występ. Tak bardzo zajęłam się tymi przygotowaniami, że prawie zapomniałam o Chloe...o tym, że nie mogę iść na bal i o tym, że muszę codziennie czyścić stołówkę. Tak właśnie było, kiedy śpiewam...nic innego nie istnieje. Spojrzałam na Daniela, który chyba był szczęśliwy tym, jak zaśpiewaliśmy.
- To jest to!- krzyknął, przytulając się do mnie. Roześmiałam się, zdziwiona jego reakcją.
- Wygramy ten konkurs!- krzyknęłam, nawet nie wiem dlaczego. Poczułam dziwny przypływ energii i siły.
- Pewnie, że tak! Jesteśmy najlepsi!- odparł z uśmiechem Daniel. - Pojutrze bal...- powiedział trochę ciszej chłopak. Klepnęłam go w ramię, mrużąc oczy.
- Dzięki, że mi przypomniałeś.- chłopak uśmiechnął się szeroko, jakby chciał powiedzieć "Nie ma za co kwiatuszku". Podeszłam do mojej torby, wyciągając z niej butelkę z wodą. Wzięłam duży łyk wody, kiedy poczułam jak cała rozlewa się po mojej bluzce. Daniel zaczął się głośno śmiać, a ja zrozumiałam wtedy, że to on ją przechylił.
- Chodź tutaj!- krzyknęłam, goniąc go z butelką, w której była jeszcze reszta wody. Oblałam go, ale niestety...poleciało tylko na włosy.
- Moja fryzura.- jęknął Daniel, spoglądając na mnie żałośnie.
- Idę się przebrać, koniec próby na dzisiaj.- powiedziałam, patrząc na swoją przemoczoną bluzkę. Chwyciłam torbę, wybiegając z sali. Kiedy tylko wyszłam wpadłam na kogoś, znacznie wyższego. Kiedy podniosłam głowę, rozpoznałam twarz Dylana, który jak zwykle wyglądał na pewnego siebie nastolatka.
- Sory.- burknęłam, chcąc jak najszybciej odejść. Kiedy tylko zrobiłam, może ze dwa kroki, poczułam jego rękę na moim przedramieniu. Odwróciłam głowę w jego stronę, wbijajac w niego pytające spojrzenie.
- Jesteś mokra.- zauważył.
- Nie zauważyłam, dzięki. -odparłam sarkastycznie.
- Czemu ty tak mnie nie lubisz?- zapytał, spoglądając na mnie tym swoim uwodzicielskim wzrokiem.
- Uważasz się za wielką gwiazdę...tak naprawdę nie wiesz, jak zachowuje się normalny człowiek i jesteś strasznie dumny z samego siebie.- powiedziałam, chcąc już odejść. Miałam ochotę po prostu pójść, zmienić tą głupią bluzkę i napisać kolejną piosenkę w moim dzienniku.
- Ja?- zapytał z niedowierzaniem.- Przyznaj, że podobało ci się, to jak cię obejmowałem.- dodał po chwili, a ja poczułam jak się rumienię.- I to...jak prawie cię pocałowałem. Chciałaś tego.- mówił dalej, patrząc mi prosto w oczy.
- Musiałam być strasznie głupia.- odparłam, ruszając w stronę swojego domku.
- Poczekaj!- zawołał Dylan zza moich pleców. Po chwili podbiegł do mnie.- Nie chciałem się znów pokłócić.- powiedział. Jego słowa trochę mnie zdziwiły, ale starałam się tego nie okazywać.
- Nie pamiętasz naszej umowy? Miałeś się do mnie już więcej nie oddzywać.- powiedziałam, zakładając ręce na piersi.
- To nie moja wina, że cały czas na ciebie wpadam.- odpowiedział, z uśmiechem na twarzy.- Mogę ci coś pokazać?- zapytał, podając mi rękę. Chwilę się zastanawiałam, zanim się zgodziłam. Poszłam za nim, zupełnie nie wiedząc gdzie mnie prowadzi.
- To jest to!- krzyknął, przytulając się do mnie. Roześmiałam się, zdziwiona jego reakcją.
- Wygramy ten konkurs!- krzyknęłam, nawet nie wiem dlaczego. Poczułam dziwny przypływ energii i siły.
- Pewnie, że tak! Jesteśmy najlepsi!- odparł z uśmiechem Daniel. - Pojutrze bal...- powiedział trochę ciszej chłopak. Klepnęłam go w ramię, mrużąc oczy.
- Dzięki, że mi przypomniałeś.- chłopak uśmiechnął się szeroko, jakby chciał powiedzieć "Nie ma za co kwiatuszku". Podeszłam do mojej torby, wyciągając z niej butelkę z wodą. Wzięłam duży łyk wody, kiedy poczułam jak cała rozlewa się po mojej bluzce. Daniel zaczął się głośno śmiać, a ja zrozumiałam wtedy, że to on ją przechylił.
- Chodź tutaj!- krzyknęłam, goniąc go z butelką, w której była jeszcze reszta wody. Oblałam go, ale niestety...poleciało tylko na włosy.
- Moja fryzura.- jęknął Daniel, spoglądając na mnie żałośnie.
- Idę się przebrać, koniec próby na dzisiaj.- powiedziałam, patrząc na swoją przemoczoną bluzkę. Chwyciłam torbę, wybiegając z sali. Kiedy tylko wyszłam wpadłam na kogoś, znacznie wyższego. Kiedy podniosłam głowę, rozpoznałam twarz Dylana, który jak zwykle wyglądał na pewnego siebie nastolatka.
- Sory.- burknęłam, chcąc jak najszybciej odejść. Kiedy tylko zrobiłam, może ze dwa kroki, poczułam jego rękę na moim przedramieniu. Odwróciłam głowę w jego stronę, wbijajac w niego pytające spojrzenie.
- Jesteś mokra.- zauważył.
- Nie zauważyłam, dzięki. -odparłam sarkastycznie.
- Czemu ty tak mnie nie lubisz?- zapytał, spoglądając na mnie tym swoim uwodzicielskim wzrokiem.
- Uważasz się za wielką gwiazdę...tak naprawdę nie wiesz, jak zachowuje się normalny człowiek i jesteś strasznie dumny z samego siebie.- powiedziałam, chcąc już odejść. Miałam ochotę po prostu pójść, zmienić tą głupią bluzkę i napisać kolejną piosenkę w moim dzienniku.
- Ja?- zapytał z niedowierzaniem.- Przyznaj, że podobało ci się, to jak cię obejmowałem.- dodał po chwili, a ja poczułam jak się rumienię.- I to...jak prawie cię pocałowałem. Chciałaś tego.- mówił dalej, patrząc mi prosto w oczy.
- Musiałam być strasznie głupia.- odparłam, ruszając w stronę swojego domku.
- Poczekaj!- zawołał Dylan zza moich pleców. Po chwili podbiegł do mnie.- Nie chciałem się znów pokłócić.- powiedział. Jego słowa trochę mnie zdziwiły, ale starałam się tego nie okazywać.
- Nie pamiętasz naszej umowy? Miałeś się do mnie już więcej nie oddzywać.- powiedziałam, zakładając ręce na piersi.
- To nie moja wina, że cały czas na ciebie wpadam.- odpowiedział, z uśmiechem na twarzy.- Mogę ci coś pokazać?- zapytał, podając mi rękę. Chwilę się zastanawiałam, zanim się zgodziłam. Poszłam za nim, zupełnie nie wiedząc gdzie mnie prowadzi.
Lisa
Siedziałam razem z resztą mojej grupy, wpatrując się w okno. Reszta dziewczyn ćwiczyła, ale ja nie miałam na to ochoty. Strasznie zmartwiła mnie ta cała sprawa z Chloe, chociaż prawie wcale jej nie znałam.
- Ta piosenka jest słaba.- Victoria, jedna dziewczyna z mojej grupy usiadła na podłodze, zupełnie się poddając. Spojrzałam na nią, zupełnie się z nią zgadzając. Nasza piosenka nie była najlepsza, tym bardziej, że choreografia też nie zmiatała z ziemi.
- Ja mam piosenkę.- oznajmiła Cleo, która wyciągnęła ze swojej torebki kartkę. Od razu ją poznałam, takie kartki ma chyba dziennik Lucy, o ile się nie mylę.
- Skąd ją masz?- zapytałam podejrzliwie, spoglądając na dziewczynę. Cleo wpatrywała się przez chwilę w kartkę, a potem jej spojrzeniem skierowało się w moim kierunku.
- Napisałam, a niby skąd mam mieć?- zapytała, jakby była oburzona moim podejrzeniem.
- Zaśpiewam wam ją co?- zapytała z chytrym uśmieszkiem. Tak naprawdę, Cleo nie potrafiła śpiewać. Może miała minimalny talent, ale w większości były w tym pieniądze jej ojca. Wsłuchiwałam się w słowa, coraz bardziej upewniając się w swojej własnej teorii. To na pewno była piosenka Lucy, a ona właśnie zamierzała ją zaśpiewać na wielkim finale.
Kiedy tylko skończyła Victoria i Diana zaczęły jej bić brawa, a ja tylko wpatrywałam się w nią z niedowierzaniem.
- Jesteś pewna, że to twoje?- zapytałam.
- A niby czyje?- prychnęła Cleo.- Macie tutaj kopie mojego tekstu.- rozdała nam kartki.- Na jutro macie umieć cały tekst, będzie próba.- powiedziała uszczęśliwiona dziewczyna. Victoria i Diana nic nie podejrzewając, były zafascynowane piosenką. Uszczęśliwione wyszły z sali.
- Ta piosenka...nie należy do ciebie.- powiedziałam, kładąc kartkę na stół.
- Wiem.- odparła niewzruszona, biorąc swoje picie.
- Nie możemy jej śpiewać.- powiedziałam.
- Nie chcesz zranić swojej przyjaciółeczki? Jak ona miała na imię....Luc..Lucy? Nieważne. Jeżeli zgodzić się to śpiewać, gwarantuje ci, że wygramy. A wiesz co jest nagrodą, za wygranie konkursu?- zapytała, wbijając we mnie wrogie spojrzenie. Pokręciłam głową, czekając na odpowiedź.
- Niby co?- zapytałam.
- Zapewnione miejsce w najlepszej szkole artystycznej.- odpowiedziała. Zawsze chciałam tam chodzić...najlepsza szkoła. Ale to piosenka Lucy....nie mogę jej śpiewać. - Idziesz na to?- Cleo zapytała.
- No...dobra.- odpowiedziałam szybko, biorąc tekst ze sobą. Zauważyłam jak Cleo cieszy się z tego, że zdołała mnie namówić, a ja nadal nie wiedziałam, czy postępuje słusznie.
Lucy
Dylan cały czas prowadził mnie, zasłaniając mi oczy. Nie mogłam wytrzymać, nie śmiejąc się. Byłam naprawdę bardzo ciekawa tego miejsca, do którego mnie prowadził. Poczułam jak jego palce, dotychczas zaciśnięte na moich oczach, lekko się odchylają.
- Jesteśmy!- powiedział. Rozejrzałam się wokół własnej osi. Staliśmy w wielkiej białej altanie. A wokół nas...jezioro. Tak, znajdowaliśmy się na wodzie. Na altanie owijały się różne kwiaty i rośliny. Przez wyrzeźbienia w płocie przebijały się strugi światła. Podeszłam do barierki, wpatrując się w wodę.
- Tu jest...pięknie.- powiedziałam zafascynowana. Dylan nic nie mówił, sama nie wiem dlaczego, zwykle miał coś "mądrego" do dodania.
- Przychodzę tutaj często....- zaczął chłopak. Jednak kiedy to mówił, wydawał się być zupełnie inną osobą. Jakby zagubioną i bardzo głęboką.- ...od kiedy mój tata...- jednak Dylan nie dokończył tego zdania. Umilkł, jakby nie mógł dalej nic powiedzieć.
- Przykro mi.- powiedziałam cicho, nadal wpatrując się w wodę.
- Nawet go nie pamiętam.- Dylan najwyraźniej zebrał trochę odwagi, aby dodać coś jeszcze.
- Moja najlepsza przyjaciółka, Chloe...ostatnio zaginęła.- odpowiedziałam. Nie wiem dlaczego właśnie jemu to powiedziałam, ale strasznie mi ulżyło. Mogłam podzielić z kimś moje obawy, strach i ból, który spowodowany był tą stratą.
- To straszne.- odpowiedział, widocznie przejęty całą sytuacją.
- Przepraszam, że dzisiaj powiedziałam ci te wszystkie rzeczy.- uświadomiłam sobie, że zrobiło mi się strasznie głupio.
- Po części miałaś rację.- odpowiedział z uśmiechem na twarzy. - Ale z tym... że jestem dumny nie zgodziłbym się.- zaśmiał się.
- Czy ja wiem...?- zapytałam, unosząc do góry brew.
- Pokaże ci coś jeszcze.- powiedział. Zdziwiłam się, że Dylan ma dla mnie jeszcze jakieś niespodzianki. Ponownie zakrył mi oczy rękoma, prowadząc mnie powoli. W końcu poczułam, jak chłopak wrzuca mnie prosto do wody. Była w miarę ciepła, a ja nie byłam zła, gdyż i tak byłam mokra. Nim się odwróciłam, Dylan wskoczył do wody krzycząc jak małe dziecko. Zaśmiałam się na jego widok. Chłopak otrzepał mokre włosy, rzucając się na mnie. Krzyknęłam, czując, jak zanurza mnie pod wodę. Jednak szybko chwyciłam go za rękę i on też tam wylądował. Po chwili razem wypłynęliśmy, żeby złapać oddech, śmiejąc się. Dopiero teraz zorientowałam się, że nadal trzymałam rękę Dylana, który najwyraźniej nie miał nic przeciwko.
- Mówiłam ci już, że cię nienawidzę?- zapytałam, starając zachowywać się poważnie.
- Setki razy.- odparł z szerokim uśmiechem. - A ja mówiłem ci jaka jesteś ładna?- zapytał. Czasem zazdrościłam mu jego pewności siebie. Ja zapewne była teraz już czerwona jak burak.
- Nie przypominam sobie...- odparłam.
- Muszę to nadrobić, ślicznotko.- odpowiedział, śmiejąc się. Obrzuciłam go aroganckim spojrzeniem, płynąc w stronę brzegu. Dylan ruszył zaraz za mną. Kiedy dotarliśmy do brzegu, który wcale nie okazał się być tak daleko, poczułam się jakoś...goło. Zauważyłam, że moja bluzka jest nieco prześwitująca.
- Jak już mówiłem....ładnie dziś wyglądasz.- powiedział Dylan, patrząc na moją koszulkę.
- Zamknij się.- klepnęłam go w ramię, zakładając ręce na piersi.
- Masz.- chłopak podał mi swoją niebiesko-szarą bluzę. Spojrzałam na niego zdziwiona, po czym chwyciłam za rzecz i ubrałam ją. Była trochę za wielka, ale nie narzekałam. Zapięłam się pod samą brodę, spoglądając na chłopaka. Dylan przybliżył się do mnie, odrobinę za blisko.
- Pasuje do ciebie.- spojrzał na swoją bluzę.- Możesz sobie ją zatrzymać.- powiedział zaraz potem, po czym....pocałował mnie? Tak, to stało się tak nagle, że nawet nie zdążyłam zareagować. Z początku było trochę dziwnie...jakby nieswojo, ale potem zrobiło się naprawdę przyjemnie. Czułam ciepłe wargi Dylana, przyciskające się coraz mocniej do moich. Czułam dotyk jego rąk na mojej talii. Czułam jego męski zapach mieszający się z zapachem wody. Było idealnie.
- Przykro mi.- powiedziałam cicho, nadal wpatrując się w wodę.
- Nawet go nie pamiętam.- Dylan najwyraźniej zebrał trochę odwagi, aby dodać coś jeszcze.
- Moja najlepsza przyjaciółka, Chloe...ostatnio zaginęła.- odpowiedziałam. Nie wiem dlaczego właśnie jemu to powiedziałam, ale strasznie mi ulżyło. Mogłam podzielić z kimś moje obawy, strach i ból, który spowodowany był tą stratą.
- To straszne.- odpowiedział, widocznie przejęty całą sytuacją.
- Przepraszam, że dzisiaj powiedziałam ci te wszystkie rzeczy.- uświadomiłam sobie, że zrobiło mi się strasznie głupio.
- Po części miałaś rację.- odpowiedział z uśmiechem na twarzy. - Ale z tym... że jestem dumny nie zgodziłbym się.- zaśmiał się.
- Czy ja wiem...?- zapytałam, unosząc do góry brew.
- Pokaże ci coś jeszcze.- powiedział. Zdziwiłam się, że Dylan ma dla mnie jeszcze jakieś niespodzianki. Ponownie zakrył mi oczy rękoma, prowadząc mnie powoli. W końcu poczułam, jak chłopak wrzuca mnie prosto do wody. Była w miarę ciepła, a ja nie byłam zła, gdyż i tak byłam mokra. Nim się odwróciłam, Dylan wskoczył do wody krzycząc jak małe dziecko. Zaśmiałam się na jego widok. Chłopak otrzepał mokre włosy, rzucając się na mnie. Krzyknęłam, czując, jak zanurza mnie pod wodę. Jednak szybko chwyciłam go za rękę i on też tam wylądował. Po chwili razem wypłynęliśmy, żeby złapać oddech, śmiejąc się. Dopiero teraz zorientowałam się, że nadal trzymałam rękę Dylana, który najwyraźniej nie miał nic przeciwko.
- Mówiłam ci już, że cię nienawidzę?- zapytałam, starając zachowywać się poważnie.
- Setki razy.- odparł z szerokim uśmiechem. - A ja mówiłem ci jaka jesteś ładna?- zapytał. Czasem zazdrościłam mu jego pewności siebie. Ja zapewne była teraz już czerwona jak burak.
- Nie przypominam sobie...- odparłam.
- Muszę to nadrobić, ślicznotko.- odpowiedział, śmiejąc się. Obrzuciłam go aroganckim spojrzeniem, płynąc w stronę brzegu. Dylan ruszył zaraz za mną. Kiedy dotarliśmy do brzegu, który wcale nie okazał się być tak daleko, poczułam się jakoś...goło. Zauważyłam, że moja bluzka jest nieco prześwitująca.
- Jak już mówiłem....ładnie dziś wyglądasz.- powiedział Dylan, patrząc na moją koszulkę.
- Zamknij się.- klepnęłam go w ramię, zakładając ręce na piersi.
- Masz.- chłopak podał mi swoją niebiesko-szarą bluzę. Spojrzałam na niego zdziwiona, po czym chwyciłam za rzecz i ubrałam ją. Była trochę za wielka, ale nie narzekałam. Zapięłam się pod samą brodę, spoglądając na chłopaka. Dylan przybliżył się do mnie, odrobinę za blisko.
- Pasuje do ciebie.- spojrzał na swoją bluzę.- Możesz sobie ją zatrzymać.- powiedział zaraz potem, po czym....pocałował mnie? Tak, to stało się tak nagle, że nawet nie zdążyłam zareagować. Z początku było trochę dziwnie...jakby nieswojo, ale potem zrobiło się naprawdę przyjemnie. Czułam ciepłe wargi Dylana, przyciskające się coraz mocniej do moich. Czułam dotyk jego rąk na mojej talii. Czułam jego męski zapach mieszający się z zapachem wody. Było idealnie.
Jeżeli ktoś to czyta, przed rozpoczęciem rozdziału to SPOILERY! XD
a więc....pocałunek! Jeej :D Też się cieszycie?
No i Dylan taki kooochany....a teraz takie pytanko do was. Może macie jakiś pomysł co do rozwinięcia dalszej akcji? Bo ja kompletnie nie wiem co mam zrobić z Chloe...może by ją tu uśmiercić? Hm...byłoby ciekawie XD Ostatnio...sama nie wiem co się stało. Usunął się mój cały folder w komputerze! Miałam tam wszystkie gify i zdjęcia Dylana ;-; Moja kolekcja musi zebrać się od nowa... Jeżeli ktokolwiek czyta moje rozdziały i w jakiś sposób, uważa, że są dobre lub ma coś do powiedzenia odnoście poprawy...PROSZĘ! Zostawcie po sobie chociażby malutki ślad. Nawet jakaś kropeczka w komentarzu oświadcza mi, że ktoś tu wchodzi ^^
*gif ściągnięty z google przed chwilą ;-;*
~ night hunter.