sobota, 25 lipca 2015

Rozdział VIII- Ostatni

Dylan

Właśnie szedłem na spacer, korzystając z czasu, kiedy dosłownie wszyscy obozowicze są na obiedzie.

To dzisiaj. Dzisiaj jest wielki finał, a pani Thomson nadal nie przypominała mi o swojej propozycji. Jeżeli nie będę oszukiwał, sprawi, ze moja kariera legnie w gruzach. Może powinienem z nią porozmawiać, może powinienem oszukiwać, ale na to drugie kompletnie nie miałem ochoty. Nie byłem kłamcą. Nie chciałem nim być.

- Dylan!- zawołał ktoś za moimi plecami. To była pani Thomson.

O wilku mowa- pomyślałem. Chciałem jak najszybciej odejść, ale zatrzymałem się, spoglądając na kobietę. Tym razem przyszła z nią jej córka, Kate.

- Przemyślałeś swoją decyzję?- zapytała kobieta.

- Posłuchaj.- zacząłem, trochę niegrzecznie.- Nie zamierzam przystawać na twoje głupie propozycje i dawać ci mną manipulować. Nie jestem na tyle wpływowa, żeby zniszczyć moją karierę. Prawdę mówiąc...przed przyjazdem tutaj, nigdy nie słyszałem twojego nazwiska.- powiedziałem, czując ogromny przypływ złości.

- Mówiłam, że to nie wyjdzie.- powiedziała cicho jej córka Kate, ale zdołałem usłyszeć.

Czyli Pani T. okłamywała mnie? Mogłem się tego spodziewać. Jak w ogóle mogłem jej uwierzyć? Odwróciłem się na pięcie i poszedłem w swoją stronę, nie zerkając już na właścicielkę obozu. Po drodze kopałem dużo kamieni, chyba ze zdenerwowanie. Jeden, przez przypadek trafił w Lucy, która akurat szła z naprzeciwka.

- A to za co?- wyjęczała.

Spojrzałem na nią. Cała złość spłynęła po mnie, jak deszcz po szybie. Na mojej twarzy pojawił się wielki uśmiech. To Lucy, moja...Lucy. A dzisiaj jest ostatni dzień obozu. Jeszcze nie wiem, jak to z nami będzie, ale nie martwiłem się o to, miałem przeczucie, że jednak będzie dobrze. Podszedłem do dziewczyny i pocałowałem ją w usta. Tego mi było trzeba. Otuliłem Lucy ramionami.

- Taka forma przeprosin ci pasuje?- wyszeptałem w jej włosy.

- Hm...pozwól mi się odwdzięczyć.- odpowiedziała dziewczyna.

Wspięła się na palcach i również mnie pocałowała.



Lucy

Dzień mojego występu, a ja wcale nie czułam stresu. Zapewne było to spowodowane tym, że Dylan cały czas ze mną był.

Szłam na ostatnią próbę, razem z Daniel'em. Chłopak cały czas nie mógł uwierzyć, że jestem z Dylanem, ale chyba powoli oswajał się z tą myślą.

- Łał.- podsumował na sam koniec z wielkim uśmiechem na twarzy.- Więc...chłopaka już masz. Teraz musimy tylko wygrać ten konkurs!- wykrzyknął.

Parę osób odwróciło zaciekawione spojrzenia w naszą stronę. Parsknęłam śmiechem, idąc dalej.





*

Właśnie teraz. Za chwilę będę musiała wyjść z Daniel'em na scenę, zaśpiewać naszą piosenkę najlepiej jak potrafię. Za chwilę tego dokonam i wygram ten konkurs. Taki przynajmniej mam zamiar.

Wypuściłam powietrze z płuc. Starałam się uspokoić, ale moje ręce nadal się trzęsły.

- A teraz wystąpią przed wami...Lucy i Daniel!- usłyszałam głos pani Thompson, która prowadziła całe wydarzenie

- Nasza szansa.- powiedział cicho Daniel, nachylając mi się do ucha.- Teraz albo nigdy.- dodał szeptem, po czym ruszył na scenę.

Szybkim krokiem ruszyłam za nim. Kiedy wyszłam na scenę spojrzałam na publiczność. Zauważyłam Dylan'a, który siedział przy stoliku dla jury. Było tam też dwóch innych chłopaków i jedna dziewczyna. O'Brien uśmiechnął się do mnie, po czym puścił oczko. Moje serce zabiło szybciej i mocniej.

Podeszłam do mikrofonu, czekając aż moja piosenka się zacznie.

Kiedy już zaczełam śpiewać, wszystkie obawy, które dotychczas dusiłam w sobie odpłynęły. Nie widziałam nic poza jasnymi światłami, Danielem, który przygrywał mi na gitarze, a czasem włączał się do śpiewu. Widziałam też jego. Dylan cały czas bacznie mi się przyglądał. Dzięki niemu czułam mniejszy stres.

W końcu piosenka dobiegła końca. Po ukłonie i oklaskach, zeszłam razem z moim partnerem ze sceny. Za kulisami uściskałam go mocno.

- Byłaś cudowna.- powiedział szczerze.

- Ty też.- powiedziałam z wielkim uśmiechem.



Po wszystkich występach wreszcie nadszedł ten moment. Ogłoszenie wyników. Teraz dopiero poczułam falę stresu, która napłynęła do mojego ciała. Daniel stał obok mnie.

- Szykuj się, żeby wyjść po nagrodę.- zagadnął, chcąc rozładować napiętą atmosferę.

- A jeżeli wygramy a ja przewrócę się na oczach wszystkich?- zapytałam poddenerwowana.

- A co jeżeli okaże się, że to ja podłożyłem ci nogę?- zapytał śmiejąc się.

- Cicho...- uciszyłam go szybko, widząc, że pani T. zabiera się do odczytania informacji.



- Na początku chciałabym powiedzieć, że bardzo dobrze pracowało nam się z wami- młodzieżą na tegorocznym obozie. Bardzo miło było was tutaj ponownie gościć i po raz kolejny słuchać waszych talentów. Dziękujemy wszystkim nauczycielką muzyki, kucharzą oraz sprzątaczką. I Dylan'owi O'Brien, który przyjechał do nas w tym roku.- poczułam, że żołądek ściska mi się bardzo mocno w brzuchu. - Więc...Nagrodę "Summer song" otrzymuje...- czas przystanął na dosłownie parę sekund, ale zaraz potem zaczął lecieć szybciej.- Kate, moja kochana córeczka!- wykrzyknęła radośnie.

Spojrzałam na Daniela, który szerzej otworzył usta. Kate?! Ta Kate?! To najgorsza...osoba jaką poznałam na tym obozie. Ale jej matka jest właścicielką. To wszystko wyjaśnia. Tylko dlaczego jury głosowało na nią. Poczułam czyjąś rękę na moim biodrze. Odwróciłam się i dopiero teraz zauważyłam, że jestem w objęciach Dylan'a.

- Nie mów, że ty też na nią zagłosowałeś.- powiedziałam oburzona.

- Widocznie pani Thompson przekupiła innych jury. Zresztą mnie też chciała, ale odmówiłem.- powiedział spokojnie.

Wtuliłam twarz w jego ramię, chcąc mu w ten sposób podziękować. Mój Dylan. Mój kochany Dylan.

Razem z nim wyszłam na zewnątrz. Spotkałam się z wieloma krzywymi spojrzeniami, które mówiły "Ona z nim?". Nagle podbiegła do nas Crystal i Holland. Dziewczyny były całe zapłakane.

- Co jest?- zapytałam czule, spoglądając na każdą z nich.

Po chwili dołączył do nas też Tyler i Daniel.

- Musimy się żegnać.- powiedziała ochrypłym głosem Roden.

Moje serce ścisnęło się w mały słupełek. Tego nie chciałam najbardziej. Poczułam wibracje w mojej kieszeni. Zauważyłam numer...Chloe? Ona do mnie dzwoni? Poczułam, jak moje serce przyspiesza.

- Ha...halo?- zapytałam drżącym głosem.

- Luc...- usłyszałam szczęśliwy, ale trochę zapłakany głos Chloe.

- Chloe!- wydarłam się do słuchawki.- Gdzie ty...przecież znaleźli twoje ciało...- powiedziałam z płaczem.

- Nie do końca. Tylko moim rodzicom powiedzieli, że...że nie ma mojego ciała.- jej głos dziwnie drżał.- Moi rodzice chcieli, żeby tak było. Prawie wszyscy myśleli że nie żyję, ale oni nie chcieli tego ciągłego szukania. Widocznie mieli już dosyć.- powiedziała szeptem.- Jestem w domu...i jestem bezpieczna. Znaleźli mnie dzisiaj rano.- powiedziała na koniec.

- Co się z tobą działo przez te wszystkie dni?- zapytałam.

- Lisa...- wyszeptała przyjaciółka.- To ona...słuchaj...ona jest szalona. Muszę ją zgłosić na policję. Powinna wylądować w psychiatryku!- wyjęczała zmęczona.

- Lisa?- zapytałam z niedowierzaniem.

Moja była przyjaciółka chciała zabić Chloe? Przecież ona...

- Pogadamy jak już wrócisz. Pa...miłej jazdy.- powiedziała wesoło, po czym się rozłączyła.

Po moich policzkach spływały łzy. Szczęścia...może złości...sama nie wiem. Wiem tylko tyle, że Dylan cały ten czas oplatał swoją rękę na moich plecach, głaszcząc je lekko.

- To Lisa porwała Chloe...- wyszeptałam.- Ona żyje i jest cała.- powiedziałam, posyłając Dylan'owi długie, szczęśliwe spojrzenie.

Ale Lisa. To była moja przyjaciółka. Pokłóciłyśmy się o piosenkę, ale to tylko sprzeczka, jednak teraz...sama nie wiem. Zawsze uważałam ją za kogoś, kto może nazwać się moim prawdziwym przyjacielem. Całe szczęście, że Chloe jest cała i zdrowa.

- To wspaniale, że ją znaleźli, a Lisa...eh, szkoda gadać.- powiedziała Crystal. Spojrzała na mnie i Dylana po czym westchnęła.- To my...pójdziemy już. Pa...- jej głos się załamał.

Dziewczyna podeszła do mnie i mocno mnie przytuliła.

- Będziemy w kontakcie.- powiedziała z uśmiechem na ustach.

Następnie pożegnałam się z Holland, Danielem i Tyler'em. Nawet Kate rzuciła mi krótkie "cześć" po czym wskoczyła do taksówki. W końcu odwróciłam się w stronę Dylana. Chłopak stał uśmiechnięty, trzymając mnie za rękę.

- My...- zaczęłam.

- Hej...czemu jesteś smutna?- zapytał, podnosząc mój podbródek do góry.

- No bo ty...masz swoje koncerty. Ja mieszkam trochę dalej i...- zaczęłam, ale nie skończyłam.

- 100 kilometrów to nie jest dużo. Przecież wiesz, że nadal możemy być razem.- powiedział czule.

- Ale ty jesteś gwiazdą, a ja...

- Ty jesteś Lucy. Moja Lucy.- powiedział, po czym mnie pocałował.

Kiedy chłopak odsunął się ode mnie, zauważyłam, jak Lisa idzie w moją stronę.

- Muszę już iść, pa. Widzimy się jutro.- rzucił na pożegnanie, po czym odszedł.

Już jutro znów go zobaczę...pocieszyłam się, a teraz czeka mnie rozmowa z Lisą.

- Em...Lucy, możemy porozmawiać?- zapytała cicho.

- Czego chcesz?- odparłam oschle.

- Chciałam przeprosić. Wiem, że i tak mi nie wybaczysz, ale...przepraszam. Może kiedyś będę mogła ci się jakoś odwdzięczyć, ale na razie tylko tyle mam.- powiedziała ze skruchą.

- Chciałaś zabić Chloe.- wycedziłam przez zęby.

- Weź pod uwagę to, że jest chora...psychicznie. Nie wiedziałam o tym. To takie głupie.- powiedziała, wbijając wzrok w ziemię.

Zrobiło mi się trochę żal, ale tylko przez chwilę.

- Życzę powodzenia w psychiatryku.- powiedziałam oschle, po czym odeszłam.





****

Także...kończymy tę przygodę!

Może trochę dziwnymi słowami zakończyłam tę 

historię, ale co tam! 

Podobało wam się? 

Zaczęłam pisać nowe ff o Dylan'ie!

Serdecznie zapraszam!

Dziękuję za to, że komentowaliście, czytaliście i obserwowaliście bloga!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz